Alan Andersz o wypadku sprzed lat. Jaką rolę odegrał Antoni Królikowski?

Alan Andersz o wypadku sprzed lat
Alan Andersz o wypadku sprzed lat. Wyjawił, jaką rolę odegrał Antoni Królikowski
Źródło: MWMEDIA
Alan Andersz postanowił raz na zawsze zdementować plotki dotyczące wypadku sprzed lat. W 2012 roku aktor uczestniczył w imprezie urodzinowej kolegi z branży Antoniego Królikowskiego. W trakcie zabawy Alan Andersz spadł ze schodów i uderzył głową w donicę. 

W nocy z 17 na 18 lutego 2012 roku Alan Andersz uległ poważnemu wypadkowi. Podczas jednej z imprez spadł ze schodów i uderzył głową w stojącą nieopodal donicę. Uraz głowy był na tyle poważny, że aktor w ciężkim stanie trafił do szpitala. Tam przewieziono go na salę operacyjną i wykonano mu zabieg trepanacji czaszki. Gwiazdora wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej i właściwie nie dawano szans na przeżycie. Mimo niskich prognoz Alan Andersz przeżył i wrócił do pełnej sprawności. 

Przeczytaj też: Alan Andersz o zachowaniu Antka Królikowskiego. "Nie popieram tego"

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Alan Andersz wspomina czas po wypadku. Powiedział o pierwszym seksie
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Alan Andersz dementuje plotki na temat wypadku

Niejednokrotnie w mediach poruszano temat wypadku sprzed lat. Sam Alan Andersz za pośrednictwem mediów społecznościowych wraca pamięcią do trudnych wydarzeń, które przeformułowany jego życie. Choć wypadek miał negatywny wpływ na jego aktorską karierę, był ogromną lekcją pokory.

- Ja nie miałem lekko ogólnie, z wypadkiem, z wychodzeniem z tego fizycznie i psychicznie i ukrócił mi robotę. Nie poddaję się. Ale wiesz, przez długi czas ludzie się bali i boją o moje zdrowie. Lepiej wziąć kogoś do roboty kto jest pewny, niż kogoś, kto przeżył to, co ja przeżyłem. To tutaj Wam mogę powiedzieć, że wszystko jest okej. Uprawiam różne sporty, skaczę ze spadochronem. Naprawdę, z moim zdrowiem jest super. Ale pohamowało mi to robotę bardzo. Ostatnio usłyszałem nawet: Tak dobrze się zapowiadał i nagle zniknął. A ja mówię: Mam ci przypomnieć, dlaczego zniknąłem? Trochę wychodziłem z tego, trochę zjadło mi to życia - wyznał w zeszłym roku w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.

Gdy media wracają do wypadku, często poruszają temat Antoniego Królikowskiego. Do zdarzenia doszło podczas imprezy urodzinowej aktora, jednak w sieci można znaleźć teorie, jakoby był zaangażowany czynnie. Alan Andersz w rozmowie z serwisem Kozaczek postanowił raz na zawsze zdementować wszelkie plotki dotyczące roli Antoniego Królikowskiego w całym zajściu. Nie szczędził ponadto gorzkich słów pod adresem społeczeństwa.

"Dementuję. Antek Królikowski nie miał absolutnie nic wspólnego z tym wypadkiem poza tym, że to były jego urodziny. Często ludzie na nim psy wieszali. Nie jest odpowiedzialny za to, to nie jego wina, nieważne czyja, to jest już temat zamknięty" - przyznał aktor i dodał:

Nie będziemy dochodzić prawdy, próbować karać czy cokolwiek. Wszystko wyszło dobrze. Ja żyję i mam się świetnie. Nie brnijmy w to, nie szukajmy złych emocji, złej energii, zacznijmy się wszyscy wreszcie kochać

Alan Andersz szczerze o wypadku

Alan Andersz w rozmowie z Dagmarą Olszewską z cozatydzien.tvn.pl nie ukrywał, że zdarzenie sprzed lat kompletnie odmieniło jego życie. Jak sam twierdzi, teraz jest innym człowiekiem. Jak wspomina powrót do sprawności?

- Pierwszy seks po wypadku, to było ciekawe przeżycie. Pierwszy krok, pierwszy prysznic na stojąco to był szok. To jest tak, że zabierają ci codzienność, wszystko, co jest proste, co nam się wydaje proste, na co nie zwracamy uwagi, to każda z tych rzeczy była niesamowita. Kiedy smak mi wracał, bo ja miałem trzaśnięte smaki po wypadku, to co było słodkie, było gorzkie itd. i jak mi wszystko wracało do "normy" to było super. Ja w ogólnie nie myślałem i nie czułem tego, że to jest jakiś powrót, całe to zdarzenie traktowałem jako proces, który musi się odbyć. Ja nawet przez moment nie pomyślałem, że to się nie uda, kwestia była, kiedy to się stanie, powrót do sprawności fizycznej itd. - mówił wówczas aktor.

Alan Andersz przez dłuższy czas po wypadku potrzebował pomocy. Wówczas przekonał się, kogo faktycznie może nazywać "prawdziwym przyjacielem". W rozmowie z Kubą Wojewódzkim przywołał jeden z momentów, który dobrze pamięta. Aktor czuł się wtedy bardzo samotny.

"Bardzo wielu ludzi odeszło wtedy ode mnie. Nic w tym fajnego. Pamiętam, jak siedziałem w domu, gdy jeszcze nie mogłem chodzić. Potrzebowałem pomocy. Dzwoniłem do kilku przyjaciół i nikt akurat nie mógł wziąć mnie na spacer" - powiedział w programie.

Aktor dostrzega również dobre strony wydarzeń sprzed lat. Wypadek oraz późniejszy okres powrotu do zdrowia to czas, który pozwolił mu zweryfikować wiele znajomości. Części z nich nie chce kontynuować.

- Ja odcinałem ludzi, których nie było przy tym wypadku, po co mi tacy ludzie wokół mnie? Jak to się mówi: "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie", ja dziękuję takim przyjaciołom serdecznie, pozdrawiam i życzę im jak najlepiej, ale nie obok mnie - wyznał Dagmarze Olszewskiej.

Przeczytaj więcej: "Wypadek ukrócił mi pracę. Nie poddaję się". Tylko nam Alan Andersz wyjaśnia, z czym walczy

Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości