Autodestrukcyjna młodość Krzysztofa Antkowiaka. "Czułem, że osiągnąłem dno"

Krzysztof Antkowiak wykonuje piosenkę "Zakazany owoc".
Krzysztof Antkowiak
Źródło: Andras Szilagyi/mwmedia
Alkohol, hazard, myśli samobójcze i samotność - młodość Krzysztofa Antkowiaka mocno go doświadczyła. Dziś, w wieku 50-ciu lat zdradza, że życie uratowała mu modlitwa i solidna terapia.

Gwiazdą stał się z dnia na dzień. W wieku 12-tu lat okrzyknięto go cudownym dzieckiem polskiej sceny wokalnej. Jego życie nie było jednak tak pozytywne, jak sam start.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

czt_22
Aktorzy "Pokusy" o swoich rolach. Helena Englert, Piotr Stramowski, Klaudia El Dursi
Źródło: "Co Za Tydzień"

Krzysztof Antkowiak- jak zaczynał?

Do pierwszych muzycznych prób nikt go nie musiał zmuszać. Wręcz przeciwnie, mały Krzysztof Antkowiak wprost uwielbiał uczestniczyć w licznych lekcjach, warsztatach i konkursach. Los chciał, by młody talent trafił w odpowiednie ręce. Już jako nastolatek wziął udział w programie telewizyjnym Jacka Cygana "Dyskoteka pana Jacka". Niedługo potem kompozytor, z myślą o młodym wokaliście, stworzył piosenkę "Zakazany owoc". Krzysztof Antkowiak zaprezentował ją na festiwalu w Opolu, a publiczność wprost zwariowała. Hitem okazał się zarówno sam utwór, jak i młody wykonawca. 

Wyróżnienie i nagroda opolskiej publiczności dała Krzysztofowi Antkowiakowi przepustkę do wielkiego świata. Zaledwie rok później na sklepowe półki trafiła jego debiutancka płyta, pod sprawdzonym już tytułem "Zakazany owoc". 

Kariera młodej gwiazdy rozwijała się w szalonym tempie - zarówno w Polsce, jak i za granicą. Liczne trasy koncertowe komplikowały przede wszystkim życie szkolne. Naukę Krzysztof Antkowiak nadrabiał w przerwach między koncertami, trudniej niestety było z relacjami z rówieśnikami. Niejednokrotnie podsycana również przez nauczycieli zazdrość o wyjazdy kolegi do USA, boleśnie dawała o sobie znać. 

Krzysztof Antkowiak i Agnieszka Włodarczyk na scenie podczas Top Trendy Festival
Krzysztof Antkowiak i Agnieszka Włodarczyk na Top Trendy
Krzysztof Antkowiak i Agnieszka Włodarczyk na scenie podczas Top Trendy Festival

Krzysztof Antkowiak - uzależnienia

Chłopiec uciekał w sport - tenis i piłkę nożną. W końcu jednak zdecydował się przerwać karierę. "Wycofałem się świadomie z grania koncertów, bo bym nie skończył szkoły (…) Chciałem zniknąć, żeby sobie ulżyć, żeby stać się niewidzialnym" - wspomina dorosły już Krzysztof Antkowiak w wywiadzie Tomka Sekielskiego. 

Problem alkoholu pojawił się w wieku zaledwie 17 lat. "Zacząłem sięgać po alko, żeby się zagłuszać" - przyznaje wokalista. Po kieliszek sięgał wtedy góra raz na miesiąc. Nikt z otoczenia nie przewidział, że wybryki nastolatka mogą okazać się początkiem większych komplikacji. 

Z czasem Krzysztof Antkowiak zaczął pić coraz częściej. Powodem miało być złamane serce i nagła popularność. "Byłem weekendowym alkoholikiem. W tygodniu byłem w miarę spokojny, ale przychodził weekend, a ja musiałem odreagować. Tylko wtedy było już naprawdę grubo, czyli pijesz po to, aby zapomnieć, aby się zagłuszyć, pijesz do momentu, aż będziesz mógł zasnąć. A że miałem dosyć mocną głowę, to te ilości były dość konkretne. Często było tak, że zamykałem imprezę i jeszcze szedłem po flachę, żeby się dowalić" - wyznał.

W wieku 30 lat pojawił się hazard. Artysta spędzał Sylwestra w USA i przypadek sprawił, że znalazł się w Atlantic City, nazywany wschodnim Las Vegas. "Mieliśmy być 2h, spędziliśmy tam dobę, wszystko jest zasłonięte, wpuszczają tam tlen i nie czujesz zmęczenia". Krzysztof Antkowiak do kasyna wszedł z 200 dolarami. Okazało się, że dopisuje mu szczęście. Do momentu, w którym na koncie zostało muzykowi 25 centów. "Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że mam tak dużą potrzebę i żyłkę hazardzisty, że jest we mnie potencjał na gracza, na bycie hazardzistą. Tak to się zaczęło i potem jak przyjechałem do Polski, trwało to 10 lat" - wspomina wokalista. 

Krzysztof Antkowiak - myśli samobójcze

W końcu ilość używek, uzależnień i skłonności do autodestrukcji doprowadziły do punktu zwrotnego w życiu artysty. "Czułem, że osiągnąłem dno i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. Pomyślałem sobie, jesteś nic niewart. Jesteś kompletnym zerem. (...) Zacząłem czytać, jak to zrobić. Miałem wszystko zaplanowane" - Krzysztof Antkowiak zaczął planować samobójstwo. 

Wtedy na drodze wokalisty znów stanęła odpowiednia osoba. Ówczesna dziewczyna artysty namówiła go do wspólnej modlitwy. "Pomodliłem się. W tej modlitwie było wszystko: krzyk, pretensja, błaganie. Tam było tyle emocji we mnie. I było coś takiego: Panie Boże, jeżeli jesteś, to mi pomóż, (…) daj mi jakiś znak". Ten przyszedł w postaci nowych sił do walki o własne życie. Krzysztof Antkowiak zdecydował się na terapię. Dziś wokalista przyznaje, że tamten moment uratował mu życie. 

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

podziel się:

Pozostałe wiadomości