Janusz Rewiński był jednym z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów. Karierę zaczynał w Teatrze Polskim w Poznaniu, a niedługo później dołączył do legendarnego kabaretu Tey, w którym pokochała go cała Polska.
Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:
Janusz Rewiński nie żyje. Aktor stworzył wiele niezapomnianych ról. Miał 74 lata
Dużą popularność Januszowi Rewińskiemu przyniosły również występy w Kabarecie Olgi Lipińskiej, w którym wcielił się rolę dyrektora teatru - "Miśka". Widzowie szybko pokochali jego charyzmę, a także niezwykłe poczucie humoru.
Aktor stworzył wiele niezapomnianych ról w polskiej kinematografii jak np. w "Kilerze", "Akademii Pana Kleksa", "Uprowadzeniu Agaty", "Super produkcji" czy w serialu "Tygrysy Europy". Na początku lat 90. aktor stworzył Polską Partię Przyjaciół Piwa i został posłem I kadencji, jednak po kilku latach wycofał się z polityki.
Kilkanaście lat temu Janusz Rewiński zniknął z ekranów. Przestał przyjmować kolejne propozycje filmowe i zajął się życiem na wsi. Jak zaznaczył w wywiadzie z 2023 r., mocno ograniczył kontakty międzyludzkie, nawet te z rodziną i nie zamierzał powrócić na ekrany.
"Generalnie, bywają dni, kiedy się nawet telefon do mnie nie odzywa i wtedy jest mi bardzo dobrze. A jak chcę, to sobie wspominam różne rzeczy i myślę, że lepszych wspomnień nie będzie, od tych które były..." - dodał.
Niestety, Janusza Rewińskiego nie zobaczymy już w nowych rolach. Aktor zmarł 1 czerwca 2024 r., o czym poinformował jego syn.
"Dziękujemy za wszystko. Gdziekolwiek teraz jesteś, mamy nadzieję, że 'mają rozmach'. Buenas noches, Senior Siarra!" - napisał.
Pożegnanie, którego miało nie być💔 1 czerwca Tata stoczył walkę ze swoim stanem zdrowia. Niestety tym razem nie dał...
Posted by Jonasz Rewiński on Tuesday, June 4, 2024
Beata Ścibakówna wspomina Janusza Rewińskiego
W rozmowie z nami Beata Ścibakówna, która w serialu "Tygrysy Europy" wcieliła się w postać Elizabeth Nowak, serialowej żony Janusza Rewińskiego, powiedziała o pracy z nim na planie. Aktorzy stworzyli niesamowity duet na ekranie, a serial uznawalny jest za jeden z najbardziej kultowych produkcji lat 90.
Aleksandra Czajkowska, cozatydzien.tvn.pl: Pani Beato, w latach 90. wcieliła się pani w serialową żonę Janusza Rewińskiego — Elizabeth w "Tygrysach Europy". Pamięta pani wasze pierwsze spotkanie?
Beata Ścibakówna: Poznaliśmy się dopiero na planie tej produkcji, nie znaliśmy się wcześniej. Chodziliśmy jednak innymi drogami.
I jak pani zareagowała na tę wiadomość, że to właśnie Janusz Rewiński będzie pani partnerował?
Byłam zaintrygowana wyborem Jerzego Gruzy, który reżyserował "Tygrysy Europy", ale wydawało mi się, że w tamtym momencie, w tamtych czasach, Janusz Rewiński bardzo pasował do roli Nowaka, biznesmena, który zarabiał dziwną kasę, miał jakieś szemrane interesy. On był odpowiednią osobą do tej roli. Poza tym miał niezwykłe poczucie humoru. I to dodawało wiele temu serialowi. Jerzy Gruza wypuszczał Janusza i pozwalał, żeby po prostu improwizował, a ja czasami nie wiedziałam, czy już mam mówić swój tekst, czy Janusz będzie kontynuował swoją improwizację i swoje wyobrażenie na dany temat (śmiech). Wszyscy słuchaliśmy tego, co ma do powiedzenia, ponieważ to było cenne, zawsze w punkt i odpowiednie. Poza tym Janusz doskonale wiedział, co się dzieje w Polsce, w polityce, na świecie. I te jego komentarze, które wklejał w dialog, były nawiązaniem do teraźniejszości do obecnej sytuacji i jednocześnie zabawne. Idealne!
Improwizacje nie utrudniały pracy na planie?
Myślę, że nie, bo to nie były jakieś wielkie monologi trwające w nieskończoność. Czasami to było jedno zdanie, czasem kilka. Na początku byłam lekko zdziwiona, ale później już się przyzwyczaiłam. Taki był jego urok. A ponieważ był kabareciarzem, człowiekiem estrady i sam pisał teksty, to robił to ze świetnym wyczuciem.
Na planie spędziliście trochę czasu. Nazwałaby pani waszą relację przyjaźnią?
To dużo powiedziane. Mimo tego, że były to dwa sezony serialu i każdy odcinek trwał ponad godzinę, to jednak Janusz nie był taką osobą, która pozwoliłaby do siebie blisko dotrzeć. Trzymał pewien dystans. Na przykład od początku byliśmy po imieniu, ale bardzo często mówił do mnie "pani Beato", poza tym, że mówił Elizabeth (śmiech). Spędziliśmy ze sobą sporo czasu. Ale nigdy nie było takiej komitywy, że może w przerwie zdjęć pójdziemy na kawę. Myślę, że chciał zachowywać dystans i ja to rozumiem. Czasami ludziom się wydaje, że jeśli kogoś widzą na ekranie, to go znają. Myślą, że jeśli ktoś jest zabawny na scenie, to w życiu prywatnym też taki musi być. Traktują go jak kolegę. A przecież nie zawsze tak jest. I wydaje mi się, że Janusz właśnie dlatego trzymał dystans, rozdzielał pracę z życiem prywatnym, co doskonale rozumiem i szanuję. Jego śmierć to duża strata.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, Facebooku i Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
- Kate Middleton źle znosi leczenie? Biografka księżnej Diany rzuca nowe światło na stan jej zdrowia
- Platforma Max już niedługo w Polsce. Sprawdź ceny pakietów. Co będzie można obejrzeć?
- Wojciech Szczęsny bawi i uczy. Spotkanie bramkarza z młodymi kibicami poruszyło internautów
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło zdjęcia głównego: Mw media