Eryk Lubos o dzieciństwie i miłości do boksu. "Mam ADHD wbite w geny"

Eryk Lubos opowiedział o pracy
Eryk Lubos opowiedział o pracy
Źródło: PAWEL WRZECION/MWMEDIA
Eryk Lubos w najnowszym wywiadzie opowiedział o pasji do boksu, jaką pielęgnował w sobie od dziecka. Mama aktora była jednak bardzo nadopiekuńcza i zabraniała mu angażować się w niebezpieczne dziedziny sportu. Po latach artysta znalazł jednak sposób, na to, by połączyć sztuki walki z tym, czym się zajmuje. "Boks jest niezbędny w rozwoju aktorstwa" - zapewniał.

Eryk Lubos to jeden z najpopularniejszych aktorów w polskim kinie. Artysta zawsze gra bardzo mocne role, które na długo zapadają widzowi w pamięć. W jednej z produkcji Eryk Lubos wcielił się w rolę zawodnika MMA, co było mu szczególnie bliskie. Aktor bowiem od najmłodszych lat pasjonował się boksem i uprawia ten sport do dziś. W najnowszym wywiadzie opowiedział o swojej pasji, która pomogła mu także w aktorstwie.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Jacy rodzice, takie dzieci? Katarzyna Grabowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 7. Katarzyna Grabowska
Jacy rodzice, takie dzieci? 7. Katarzyna Grabowska

Eryk Lubos o pasji do sportu i dzieciństwie. Jego mama była nadopiekuńcza

Eryk Lubos w filmie "Underdog" zagrał zawodnika MMA, a widzowie wprost oniemieli z zachwytu. Wiele osób zauważyło, że aktor bardzo wiernie odegrał swoją rolę i w prawdziwym życiu również mógłby występować na ringu. Artysta w najnowszym wywiadzie przyznał, że jego trener zabronił mu zająć się boksem profesjonalnie.

"Trener Zygmunt Gosiewski mi zabronił. Gdyby nie on, w tej chwili zakończyłbym karierę bokserską z głową rozbitą jak grzechotka. Szanuję bokserów, to jest o wiele cięższa praca niż aktorstwo. Sportowcy w ogóle mają przerąbane. Pamiętam, że któregoś dnia trener zobaczył mnie na scenie w 'Historii Jakuba', byłem jak w transie. Po przedstawieniu powiedział, że nie mogę boksować zawodowo" - powiedział podczas rozmowy z "Twoim Stylem".

Aktor przyznał, że chociaż pasjonował się boksem od dzieciństwa, nie mógł od początku się w tym rozwijać i do wszystkiego doszedł dopiero po czasie. Okazuje się bowiem, że mama Eryka Lubosa bardzo bała się o niego, gdy był dzieckiem. Artysta miał bowiem niespożyte pokłady energii.

"Doszedłem do tego naokoło jak zwykle. Z powodu nadopiekuńczości mojej matki miałem zakaz uprawiania sportów wszelakich. Mam ADHD wbite w geny i mama bała się, że zrobię sobie krzywdę. Rudy z ADHD! Rudzi są temperamentni, dlatego się rudych nie lubi. Rudzi są silni, dlatego się rudych nie lubi. Domyślam się, że Jezus Chrystus był rudy, tylko nie mówi się o tym głośno. W każdym razie na komunię dostałem 25 tysięcy złotych na motorynkę" - zdradził.

Niedługo potem osoba z jego otoczenia przeżyła wypadek na drodze, w związku z tym Eryk Lubos musiał pożegnać się z motorynką. W jej miejsce dostał... pacynki. Aktor nie ukrywał, że bardzo go to frustrowało. Wówczas zaczął łączyć boks z pracą w teatrze.

"Czuje pani ten ból?! Więc matka zabraniała mi wszelkich adrenalinowych  zadań,  które i tak wykonywałem za jej plecami. Zawsze wszystko robiłem na opak. Na trzecim roku zauważyłem, że przez ten cały artyzm zaczyna mi odbijać. Ile można gadać o sztuce?! Potem taki młody aktor wychodzi ze szkoły i dostaje łomot: od życia i od filmowego świata. Potrzebowałem wentyla. Pasjonował mnie wtedy Wsiewołod Meyerhold, twórca specjalnego systemu ćwiczeń dla aktora, tzw. biomechaniki. Zaczęło mnie zastanawiać, jak to jest, że największy reformator teatru opiera cały system na boksie?" - mówił dalej.

Eryk Lubos: Boks jest niezbędny w rozwoju aktorstwa

Eryk Lubos przyznał, że zrozumiał, że boks i aktorstwo łączą się w swoich schematach i właśnie dzięki sztukom walki lepiej rozumiał to, co ma zrobić na planie filmowym czy w teatrze.

"Wykombinowałem, że w aktorstwie nie tylko się gada, ale trzeba też coś zrobić z ciałem. Czyli Meyerhold chciał mi powiedzieć, że jak widzę tygrysa, to spie**alam, a potem przeżywam. Nie na odwrót. Miałem naukowy dowód, że boks jest niezbędny w rozwoju aktorstwa. A że ćwiczyłem całe życie, szybko się nauczyłem. Okazało się, że mam zajebisty talent. Trafiłem do sali treningowej Gwardii Wrocław, tam spotkałem Zdzisława Gosiewskiego, który był dla mnie nie tylko trenerem, ale dał mi też ważne wskazówki na życie" - wyjaśnił.

Eryk Lubos uczył się w Akademii Teatralnej, jednak dziś podkreśla, że to właśnie ring nauczył go więcej o aktorstwie, niż studia. Boks sprawił, że stał się nie tylko lepszym artystą, ale też człowiekiem.

"Istotą  boksu jest nie rywalizacja, tylko podróż w głąb siebie. Dzięki niemu nauczyłem się więcej o teatrze niż przez pięć lat studiów. Gdyby nie boks, nie byłbym tu, gdzie jestem. Nie tylko w sensie zawodowym, w każdym. Co prawda dziś ten sport jest delikatniejszy, ale proszę sobie włączyć czwartą rundę legendarnej walki George'a Foremana z Ronem Lyle'em, trwa trzy minuty, to jest boks ligi mistrzów! W teatrze na poziomie Foremana jest Tadeusz Łomnicki" - zakończył.

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

podziel się:

Pozostałe wiadomości