Jan Englert ofiarą oszustów. To kolejna gwiazda, która walczy z procederem

Jan Englert
Jan Englert
Źródło: MWMEDIA
Jan Englert podejmuje kroki prawne! Coraz więcej znanych i lubianych osób pada ofiarą oszustów, którzy chcą wzbogacić się na ich wizerunku. Tym razem aktor rzekomo udzielił wywiadu, w którym zachwala leki na nadciśnienie. Rozmowa została zmyślona, a Teatr Narodowy w Warszawie wystosował w tej sprawie oświadczenie.

Jan Englert jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Jego zasługi dla rodzimej branży filmowej są niepodważalne. Świetnie czuje się nie tylko przed kamerą, ale również za, występując na planie w roli reżysera. Na wielkim ekranie zadebiutował w 1956 roku w kultowym "Kanale" Andrzeja Wajdy. Grywał pod okiem największych polskich reżyserów, w tym m.in.: Kazimierza Kutza ("Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie"), Janusza Zaorskiego ("Baryton), Filipa Bajona ("Magnat") czy Janusza Morgensterna ("Kolumbowie", "Polskie drogi").

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Beata Ścibakówna szczerze o relacji z córką Heleną Englert
Beata Ścibakówna szczerze o relacji z córką Heleną Englert

Wizerunek Jana Englerta został wykorzystany przez oszustów

W ostatnim czasie gwiazdy mierzą się z trudnymi doświadczeniami. Niektóre firmy bezprawnie wykorzystują ich wizerunek, by zachęcić konsumentów do zakupu produktu. Oszuści tworzą artykuły czy reklamy, z których jasno wynika, że ich klientami bądź właśnie twarzami są znani i lubiani, którzy pojawiają się na pierwszych stronach gazet. Dlaczego? Z pewnością rekomendacja osoby cieszącej się powszechnym szacunkiem ma przyciągnąć kupujących i sprawić, by ci uwierzyli w autentyczność transakcji czy działanie produktu. Zazwyczaj rzeczywistość okazuje się zgoła inna.

Niedawno media rozpisywały się na temat Moniki Olejnik, która od dłuższego czasu walczy z oszustami wykorzystującymi bezprawnie jej wizerunek. Teraz z podobnym procederem mierzy się Jan Englert. Od pewnego czasu w Internecie zaczęły pojawiać się reklamy leku na nadciśnienie, w których to pojawia się wizerunek aktora. Jan Englert miał zachwalać produkt w wywiadzie, który rzekomo został przeprowadzony przez Marcina Prokopa. Taka rozmowa nigdy nie miała miejsca. Głos w sprawie zabrały władze Teatru Narodowego w Warszawie.

"Zawiadamiamy, że w Internecie pojawiły się treści z bezprawnym wykorzystaniem nazwiska i wizerunku Jana Englerta, dyrektora artystycznego Teatru Narodowego – FAŁSZYWY wywiad oraz reklamy" - napisano w oświadczeniu.

Wspomniany wyżej i dotyczący spraw zdrowotnych wywiad pana Marcina Prokopa z Janem Englertem nigdy się nie odbył. Pojawiające się tam informacje – opis katastrofalnego stanu zdrowia Jana Englerta i związany z nim pobyt w szpitalu – są kłamstwem
- dodano.

W związku z tym Jan Englert zdecydował się podjąć kroki prawne i rozpocząć walkę z bezprawnym korzystaniem z jego wizerunku.

Jan Englert nie zna doktora Krzysztofa Bieleckiego, nie spotkał się z nim, a doktor Bielecki nie polecał Janowi Englertowi ratującego życie leku na nadciśnienie. W reklamach nakłaniających odbiorców do zakupu ww. leku bezprawnie wykorzystano nazwisko i wizerunek Jana Englerta
- można przeczytać w oświadczeniu.

Jan Englert kierował samochodem pod wpływem alkoholu

Choć z pewnością Jan Englert jest jednym z najbardziej uznanych fachowców w swojej branży, również jemu zdarzały się wpadki! O jednej z nich opowiedziałam na łamach książki "Bez oklasków".

"Od razu na miejscu załatwiłem sprawę z milicjantami. Zapytali, ile wypiłem, odpowiedziałem, że jedno piwo, i nie czekając na ich reakcję, postawiłem sprawę jasno: 'Możliwości są dwie: albo jedziemy badać krew, albo płacę. A jeśli płacę, to ile?'. Nastąpiła druga pauza i nagle jeden z nich się odezwał: 'Nie no, pobranie krwi pana zgubi'. Ale ponieważ byłem wtedy u szczytu popularności, wyciągnąłem banknot. Ten drugi odrzekł: 'My nie bierzemy pieniędzy', ale tak zamaszyście tym banknotem machałem, że wypadło mi z ręki i osiadło na milicyjnym bucie. I tak już zostało. To była jedyna łapówka, jaką dałem w życiu" - powiedział.

To niejedyna alkoholowa przygoda aktora. Jan Englert nieźle się naraził na planie serialu "Noce i dnie", który zadebiutował w 1975 roku. Na potrzeby jednej ze scen ekipa zmieniła miejsce zdjęć. Aktorzy długo czekali na rozpoczęcie pracy, toteż gdy wybiła wystarczająco późna godzina, Jan Englert stwierdził, że dzisiaj nie zaczną.

"W filmie jest scena, w której Śniadowski przemawia na zebraniu konspiracyjnym. Zdjęcia kręciliśmy w Jabłonnie. Przywieźli nas na plan, czekałem, a gdzieś koło pierwszej w nocy uznałem, że zdjęcia już się nie odbędą, i z nudów wypiłem co najmniej pół butelki wódki" - wyznał.

Ku jego nieszczęściu, kolejnego dnia zdjęcia rozpoczynały się całkiem wcześnie. O 5 zostali wezwani na plan. Jan Englert nie zdążył wytrzeźwieć. Jak skończyła się ta historia? Przeczytacie na cozatydzien.tvn.pl!

Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, FacebookuInstagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Czytaj też:

Autor: Dominika Kowalewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości