Marcela Leszczak zyskała popularność w programie "Top Model". Dotarła do finału, jednak ostatecznie przegrała walkę o zwycięstwo z Zuzą Kołodziejczyk. W 2016 r. poznała aktora Michała Koterskiego, z którym bardzo szybko zaczęła się spotykać. Po niedługim czasie zaszła w ciążę, a już w 2017 r. na świecie pojawił się syn pary Fryderyk.
Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:
Marcela Leszczak powiedziała, czego żałuje najbardziej
Jak na prawdziwą gwiazdę social mediów przystało, Marcela Leszczak bardzo często wchodzi w interakcje ze swoimi fanami. Ostatnio postanowiła zdradzić na InstaStory, czego najbardziej żałuje w życiu. Okazało się, że jest to związane z jedną z największych szans, jaką dostała w karierze modelingowej.
Marcela Leszczak opowiedziała o udziale w ogólnopolskim konkursie "Supermodelka" w 2009 roku, w którym zajęła trzecie miejsce. Wygrała atrakcyjny kontrakt w Tajwanie, który był niezwykle obiecujący.
"Jako 18-letnia dziewczyna wzięłam udział w ogólnopolskim konkursie 'Supermodelka' w 2009 roku. Z ośmiu i pół tysiąca zgłoszeń zajęłam trzecie miejsce. Tym samym wygrałam kontrakt odpłatny, nie byle co. Kontrakt w Tajwanie. Miałam lecieć na 12 tygodni" - opowiadała gwiazda.
Niestety, mimo ogromnej szansy na sukces, modelka nie skorzystała z propozycji, czego do dziś bardzo żałuje.
"W zasadzie, gdybym mogła sobie powiedzieć, czego najbardziej żałuję w życiu, to tego, że nie poleciałam, bo bałam się. Miałam swoje obawy, swoje lęki" - mówiła Marcela Leszczak na Instagramie, wyjawiając refleksję nad przeszłością, której nie da się już zmienić.
Marcela Leszczak uległa wypadkowi
Ostatnio w życiu Marceli Leszczak nastąpiło wiele zmian. Po pierwsze, celebrytka ogłosiła, że jej związek małżeński z Michałem Koterskim stał się legalny również w Polsce, co było dużym krokiem w ich życiu. Jednak to nie koniec nagłych zwrotów akcji. Gwiazda niedawno podzieliła się z fanami historią swojego wypadku podczas zagranicznych wakacji.
Opublikowała wyczerpującą relację w mediach społecznościowych. Okazuje się, że w czasie wypadku doszło do złamania ręki. Marcela Leszczak ze szczegółami opowiedziała o tym, co wydarzyło się poza granicami Polski.
"Jechałam z miejsca zdarzenia do szpitala cztery godziny. Jedną godzinę jechałam do szpitala, w którym nie przyjęto mnie, bo nie było miejsca, następnie trzy kolejne jechałam do kolejnego szpitala, w którym przyjęto mnie, czyli łącznie cztery godziny. Jest to kraj muzułmański. Po drodze chciało mi się bardzo siku. Kierowca razem z pielęgniarką nie chcieli się zatrzymać, bo powiedział, że żyje tu dużo muzułmanów, a to byłoby niedozwolone, więc wyczekaliśmy miejsca, gdzie był totalnie las, dżungla i dopiero się zatrzymaliśmy" - wyjawiła.
Marcela Leszczak nie ukrywała, że miała wątpliwości co do poziomu tamtejszych placówek medycznych, jednak po przyjeździe na miejscu okazało się, że niepotrzebnie się martwiła. Problemem było natomiast wyjaśnienie tego, jakie leki przyjmuje.
"Powiem wam, że w obcym kraju, żeby wytłumaczyć jakie leki biorę. Musiałam pokazać od lekarza zaświadczenie, że mogłam te leki ze sobą zabrać. Powiem wam, że to było takie przeżycie. Byłam zdruzgotana, po prostu zdruzgotana" - dodała.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na Instagramie, Facebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
Czytaj też:
- Hugh Grant zawarł ugodę w sprawie o podsłuch. Otrzyma zawrotną kwotę
- Orlando Bloom szczerze o związku z Katy Perry. "Ciągle do niej wracam"
- Adam Woronowicz o wyzwaniach aktorskich. "Nie jestem rozpieszczany rolami namiętnych kochanków"
Autor: Kamila Jamrożek
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA