Marianna Janczarska w dzieciństwie przeżyła dwie tragedie. Kiedy miała sześć lat, z powodu pęknięcia tętniaka aorty zmarł jej ojciec Jacek Janczarski. Zaledwie 100 dni po tym strasznym wydarzeniu jej siostra bliźniaczka Aleksandra zakrztusiła się tabletką, straciła przytomność i zapadła w śpiączkę.
Marianna Janczarska napisała książkę o tacie
Ewa Błaszczyk w 2002 r. założyła fundację "Akogo?", a 10 lat później otworzyła Klinikę Neurorehabilitacyjną "Budzik" przy Centrum Zdrowia Dziecka, w której Marianna jest wiceprezeską. Teraz Marianna Janczarska ma już 28 lat. Została aktorką, prowadzi własną firmę odzieżową, a ponadto napisała bajkę i książkę o ojcu, która swoją premierę będzie miała jeszcze tej jesieni.
- Miałam pisać pracę magisterką o Stanisławie Barei, ale moja pani promotor odradziła mi to, mówiąc, że jestem, delikatnie mówiąc "głupia", że chcę pisać o Barei. Wiedziała, że nie poznałam swojego ojca i jego twórczości również. Zapytała, dlaczego nie chciałabym o nim napisać. Pomyślałam, że to genialny pomysł, bo brzydko mówiąc, mogłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. (...) Bardzo duży plus, który ona mi dała [książka przyp. red.] to jest na pewno to, że dogrzebałam się do wielu rzeczy. Piszę oczywiście to, co ja pamiętam przed napisaniem tej książki, to co wiedziałam, to, czego się dowiedziałam. Jest to też uzupełnione rozmowami z ludźmi, którzy byli z nim w jakiejś relacji, zawodowej lub nie. Rozmawiałam z jego pierwszą żoną, drugą żoną, czyli moją mamą, a jednak nie, dowiedziałam się, że mój tato miał jeszcze jedną żonę, więc moja mama była trzecią — powiedziała Marianna Janczarska.
Aktorka nie chce wracać wspomnieniami do tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu. Powiedziała, że to dla niej wciąż trudne doświadczenia. To właśnie dzięki nim media nie dawały jej spokoju. W rozmowie z Aleksandrą Czajkowską córka Ewy Błaszczyk zdradziła, kiedy zaczęła zauważać zainteresowanie mediów jej osobą.
- Od kiedy odkryłam internet. Tak mi się wydaje. Kiedy byłam mała, nie do końca mnie to interesowało, nie odczuwałam tego. Dopiero gdzieś w gimnazjum zaczęłam o tym czytać i bardzo mi to przeszkadzało, bo na dobrą sprawę masz 14-15 lat, masz swoje życie, po prostu żyjesz, a ludzie to komentują. Moja mama mi zawsze mówiła, żebym tego nie czytała, ale też jest w tobie jakaś ciekawość. Kiedy o mnie piszą, muszę wiedzieć co. I to był duży błąd, bo bardzo źle mi to zrobiło, dosyć niemiłe były te komentarze, zarówno w stosunku do mnie, jak i całej sytuacji. Naprawdę ludzie potrafią być okropni w internecie, ale to wiemy wszyscy, głównie, jeśli mogą być anonimowi. Teraz na szczęście nie czytam tego i staram się zupełnie od tego odciąć, ale jak byłam w wieku dojrzewania, to naprawdę było to ciężkie — dodała.
Aktorka chciała zmienić imię i nazwisko
Marianna Janczarska w rozmowie przyznała, że aby uniknąć skojarzeń ze znaną mamą, chciała zmienić imię i nazwisko na potrzeby jednego projektu.
Również irytowało mnie to, że ktoś może komentować moje życie. Miałam parę takich sytuacji, żeby nie dopuścić do tego, żeby ktoś skojarzył mnie z mamą, to próbowałam zmienić imię i nazwisko, nieoficjalnie, ale na potrzeby jakiegoś projektu. Niestety okazało się to nielegale, bo musiałam podać numer dowodu osobistego i PESEL, więc nie udało się (śmiech). Ale mówię o tym, żeby zauważyć, jak to jest silne, do czego czasami dochodzi, że wpadam na taki pomysł
Marianna Janczarska zajmuje się wieloma rzeczami naraz. Pomysł z założeniem własnej firmy odzieżowej przyszedł do niej... we śnie.
- Przyśniło mi się, że jestem właścicielką marki odzieżowej, nazwa mi się nie przyśniła, ale przyśniło mi się logo, które jest inne niż to obecne. Zaczęłam szukać szwalni. Patrzyłam, jakie mam ciuchy i co można z nimi zrobić, jaki krój bym chciała, jakie materiały połączyć itd. To była taka zabawa na początku. Nie chciałabym, żeby to się stało jakimś centrum mojego życia, dlatego nie poświęcam dużo czasu na to, co również przekłada się na brak sprzedaży. Jest to normalny efekt niezajmowania się tym. Moja firma też teraz produkuje spektakl teatralny, jest to sztuka Jacka Góreckiego "Papugi", która miała swoją premierę w Teatrze Soho. To było tuż przed pandemią i zagrałyśmy to z moją dobrą koleżanką z pięć razy, ponieważ jest to sztuka na dwie osoby, teraz wróciłyśmy do współpracy na poważnie — powiedziała.
Jak aktorka łączy wszystkie obowiązki?
Clue całej sprawy polega na tym, że to są dość nieregularne godziny pracy, oczywiście zdarzają się takie momenty, gdzie nie robię nic i zdarzają się takie momenty, że pracuję bardzo dużo
Marianna Janczarska o kontakcie z Ewą Błaszczyk
Marianna Janczarska ma już na koncie wspólne projekty z mamą. Na początku wzbraniała się przed tym, jednak po czasie zmieniła zdanie. Dlaczego?
- Mówiłam, że nie, bo po pierwsze będzie dziwnie, po drugie, że pojawią się głosy, że [mama przyp. red.] załatwiła mi rolę. Właśnie na tym się skupiałam, a jednocześnie czytałam tę sztukę i myślałam sobie, jaka jest fajna i że chciałabym to zagrać. I kiedy złapałam się na tym, że chciałabym to zagrać, a nie robię tego wbrew sobie, bo boję się, co ktoś powie, to długo zastanawiałam się nad tym, czy chcę, żeby moje życie tak wyglądało i pomyślałam, że jeżeli będę beznadziejna w tej sztuce, to i tak o tym napiszą i albo się w tym obronie, albo nie — wyznała.
Jak im się pracowało?
- To jest zawsze dziwne. Ja już się troszeczkę do tego przyzwyczaiłam, bo już trochę razy graliśmy ten spektakl, były jakieś momenty spięć, ale oprócz tych kilku razy, myślę, że obie jakoś wyczułyśmy, gdzie jest ta granica, że komuś można zwrócić uwagę i w jaki sposób, takie wyczucie, gdzie sobie nie wchodzimy z butami na swój teren. Nie da się nazywać tej relacji przyjacielską, ona może mieć taki charakter przyjacielski, że jest tak fajnie, otwarcie, miło, że można być szczerym wobec siebie, ale wydaje mi się, że jest jakaś granica — dodała Marianna Janczarska.
Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.
- Syn Beaty Tadli w szczerym wywiadzie. Jan Kietliński o życiu w blasku fleszy, rodzicach i planach na przyszłość
- Natasza Urbańska o tym, jak zmieniła się jej relacja z mężem. "Myślę, że dojrzał"
- Dominika Gwit o walce o dziecko i samopoczuciu. "Zawsze warto mieć nadzieję" [TYLKO W CZT]
Autor: Aleksandra Czajkowska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA