Zdzisław Wardejn był uznany za zmarłego. "Zobaczyłem pięć moich aktów zgonu"

Zdzisław Wardejn
Zdzisław Wardejn
Źródło: MWMEDIA
Zdzisław Wardejn to jeden z najbardziej znanych polskich aktorów, a rozpoznawalność przyniosła mu rola w serii filmowej "Kogel-mogel". W najnowszym wywiadzie powiedział o dzieciństwie bez ojca i o tym, jak przeżył swój pogrzeb. Przed laty aktor został uznany za martwego. "Przez dwa i pół miesiąca z prawnego punktu widzenia byłem nieżywy" - powiedział.

Zdzisław Wardejn jest znanym polskim aktorem. W 1961 r. ukończył Akademię Teatralną w Warszawie, jednak to nie koniec jego artystycznej edukacji. Po 12 latach aktor ukończył dodatkowo kierunek reżyserii na tej samej uczelni.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Sonia Bohosiewicz o popularności. Jak reagują na nią rodzice gwiazdy?
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Zdzisław Wardejn o "Koglu-moglu"

Od czasu zakończenia studiów był aktywny zawodowo. Przez lata grał w teatrach takich jak m.in. Teatr Lubuski, Teatr Polski, Teatr Rozmaitości, Teatr Narodowy, Teatr Ochoty, Teatr Nowy czy Teatr Dramatyczny. Również na ekranie aktor stworzył wiele niezapomnianych ról, a jedną z nich bezapelacyjnie była postać docenta Mariana Wolańskiego w serii filmów "Kogel-mogel".

To właśnie ten film z 1988 r. przyniósł Zdzisławowi Wardejnowi ogólnopolską popularność, a kolejne jego części są kręcone do tej pory. Ostatnio w wywiadzie dla Plejady aktor wrócił wspomnieniami do czasów, kiedy otrzymał propozycję zagrania w kultowej już dziś komedii. Jak wspomina ten czas?

"Najpierw Roman Załuski zaproponował mi zagranie głównej roli w komedii 'Och, Karol'. Byłem już wtedy po czterdziestce i uważałem, że jestem na to za stary. Ostatecznie zagrałem w tym filmie, ale mniejszą rolę. Natomiast chyba zaintrygowałem reżysera swoją decyzją. Zapamiętał mnie i później, gdy kompletował obsadę do 'Kogla-mogla', przypomniał sobie o mnie" - powiedział w rozmowie z Michałem Misiorkiem.

Na szczęście jak zaznaczył Zdzisław Wardejn, rola Mariana Wolańskiego nie zaszufladkowała go i nadal otrzymywał różne propozycje pracy.

"Wydaje mi się, że tak duża i niesłabnąca przez lata popularność tej postaci wynika z tego, że był to polski inteligent w szponach systemu. Musiał męczyć się z żoną, dzieckiem i gosposią – ze wszystkim. To ludziom bardzo się podobało" - dodał.

Zdzisław Wardejn i Grażyna Błęcka-Kolska
Zdzisław Wardejn i Grażyna Błęcka-Kolska
Źródło: MWMEDIA

Zdzisław Wardejn przeżył swój własny pogrzeb

Fani polskich produkcji filmowych doskonale znają role Zdzisława Wardejna, jednak niewiele osób zna jego przeszłość, która nie była łatwa. Zanim aktor pojawił się na świecie, zginął jego ojciec. Jak zaznaczył w wywiadzie, jego mama nigdy nie ukrywała przed nim prawdy.

Od początku wiedziałem, że jestem pogrobowcem. Mama nie ukrywała przede mną tego, jak zginął ojciec. To nie był żaden temat tabu w naszym domu
- mówił.

Co ciekawe, kiedy Zdzisław Wardejn miał 16 lat, musiał zmierzyć się z informacją o... własnej śmierci. Wszystko przez jego udział demonstracji tramwajarzy w Poznańskim Czerwcu w 1956 r.

"Nie było już szkoły, miałem dużo wolnego czasu i byłem ciekaw, co dzieje się na ulicach miasta. Nie brałem aktywnego udziału w tych demonstracjach. Po prostu stałem w tłumie. W nocy w końcu postanowiłem wrócić do domu. Nie wiedziałem jednak, że cały teren wokół był obstawiony przez wojsko. Podszedł do mnie mówiący po rosyjsku żołnierz w polskim mundurze i mnie złapał" - mówił aktor.

Zdzisław Wardejn po zatrzymaniu został przesłuchany, po czym trafił na trzy dni do aresztu. Kiedy z niego wyszedł, zastał w domu całą rodzinę, która właśnie opłakiwała jego śmierć.

"Na początku nikt nie chciał otworzyć mi furtki. Zapadł już zmrok, więc dopytywali, czy to na pewno ja. W końcu podszedł do mnie ojciec chrzestny, zaczął płakać i mnie przytulać. Zupełnie nie wiedziałem, o co mu chodzi" - mówił aktor w rozmowie z Michałem Misiorkiem.

Wszedłem do domu i zobaczyłem oparty o wazon swój portret z czarną przepaską, a obok pięć moich aktów zgonu. To była stypa po moim pogrzebie. Okazało się, że po tym, jak nie wróciłem na noc, mama zaczęła mnie szukać w szpitalach i kostnicach
- dodał.

Jak się okazało, mama aktora zaczęła go szukać, kiedy ten nie wrócił na noc. Dowiedziała się, że młody chłopak został postrzelony podczas protestów. Kiedy poszła do kostnicy, denat miał bandaż na twarzy, jednak mama Zdzisława Wardejna po rozmieszczeniu pieprzyków na ciele i ubiorze uznała, że to jej syn.

Oficjalnie Zdzisław Wardejn przez 2,5 miesiąca był uznany za martwego, zanim prawnie udało się go "przywrócić do życia".

Zdzisław Wardejn
Zdzisław Wardejn
Źródło: MWMEDIA

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, FacebookuInstagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości