Leszek Możdżer o nowej płycie. Pokazał swoje królestwo. "Muzyka ma potencjał uzdrawiania ludzi"

Leszek Możdżer o nowej płycie i trasie koncertowej. Pokazał domowe studio nagrań
Źródło: "Co Za Tydzień"
Leszek Możdżer zaprosił Oliviera Janiaka do swojego muzycznego królestwa. Kompozytor pokazał dziennikarzowi przestrzeń pełną instrumentów i opowiedział o nowej płycie oraz trasie koncertowej. Artysta wyjaśnił, jaki ma stosunek do nagród oraz zdradził, czy czuje się muzycznym geniuszem. Czy wciąż ma tremę przed występami?

Leszek Możdżer jest jednym z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. To pianista, kompozytor i producent muzyczny. Artysta urodził się 23 marca 1971 roku w Gdańsku. Nagrywał płyty z najwybitniejszymi polskimi muzykami jazzowymi: Tomaszem Stańką, Januszem Muniakiem czy Michałem Urbaniakiem.

Leszek Możdżer o sile muzyki. Zdradził, dlaczego występuje bez butów

Leszek Możdżer pokazał swoje studio i wyznał, że ma problem z odróżnieniem prywatności od działalności zawodowej, więc pracuje w domu. Dodał, że nie dla wszystkich jest to odpowiednie rozwiązanie, ale on sam lubi to, co robi i utożsamia się ze swoją pracą. To jego pasja i całe życie. Kompozytor wspomniał o pewnego rodzaju misji, którą ma do wypełnienia.

"Świat jest rozregulowany pod względem emocjonalnym. Mało jest spokoju, reagujemy schizofrenicznie, emocjonalnie na każdą sytuację, która nas spotyka. Nie ma spokoju, nie ma zaufania do procesu życia, a muzyka jest takim medium, które potrafi człowieka wewnętrznie wyregulować i dać mu jakieś poczucie wewnętrznej harmonii" - wyznał w rozmowie z Olivierem Janiakiem.

Artysta zdradził ciekawą rzecz dotyczącą muzyki.

"Jest taka tortura w społeczności więziennej, to się nazywa: 'wziąć kogoś na dźwięki'. Polega to na tym, że zamykasz pacjenta w ściśle oddzielonym, odizolowanym akustycznie pomieszczeniu, w którym nie ma żadnych odbić, czyli wszystko jest na miękko i on zaczyna słyszeć sam siebie. No i wtedy dostaje szału, bo słyszy swoje niewyregulowane wnętrze, wszystkie te harmonie, które są w konflikcie, które są dysonansowe, one dochodzą do jego świadomości. Czyli tak naprawdę w dobrym słuchaniu muzyki chodzi o to, żeby obserwować samego siebie i swoje własne wewnętrzne wyregulowanie, swoich własnych częstotliwości" - wyjaśnił pianista.

Olivier Janiak zauważył, że Leszek Możdżer często wchodzi na scenę bez butów, dotykając fortepianu w określony sposób. Muzyk wyjaśnił, że to symboliczny gest, który wziął się przez przypadek, bo któregoś dnia po prostu zapomniał jednego buta...

"I tuż przed wyjściem na scenę zostałem z jednym butem, a to była bardzo taka dęta, ważna impreza z orkiestrą symfoniczną. Koncert grałem wtedy przed jakąś taką bardzo nobliwą, obdarzoną tytułami i różnymi insygniami publicznością. No już było za późno na zorganizowanie butów, więc wyszedłem po prostu na boso i mi się spodobało" - wyjawił przed kamerą magazynu "Co Za Tydzień".

Leszek Możdżer o nowej płycie i roli muzyki w uzdrawianiu ludzi

Leszek Możdżer stworzył album pt. "Passacaglia" we współpracy z Adamem Bałdychem. Pianista opowiedział o tym, jak muzyka może wpływać na samopoczucie ludzi, jakie doznania i przeżycia im zapewniać.

"Najciekawsze jest to, że zdecydowałem się użyć dwóch fortepianów, czyli fortepianu w stroju 440, który symbolizuje właśnie wiedzę systemową oraz fortepianu w stroju 432, który symbolizuje wiedzę alternatywną. Niby to samo, ale jednak trochę inaczej. [...] Cały czas dążę się do jakiejś prawdy, do zrozumienia tego, skąd się tutaj wzięliśmy i o co w tym wszystkim chodzi. Od pewnego czasu już, właściwie od początku uprawiania muzyki, byłem przekonany, że muzyka ma potencjał wyregulowywania, uzdrawiania ludzi. I o to by mi najbardziej w życiu chodziło, żeby jednak pełnić tę rolę służebną, żeby ten peleton, który jedzie gdzieś tam do przyszłości, żeby on miał się dobrze. I taka jest funkcja i rola muzyki" - opowiedział Leszek Możdżer.

Zostałem gdzieś tam przez muzykę powołany, mam takie poczucie, czasami jak gram z Adamem Bałdychem, zwłaszcza że podłączamy się pod jakieś pole energoinformacyjne, które nas zaczyna prowadzić i muzyka zaczyna się wyrażać za pomocą naszych ludzkich ciał
- wyznał.

Leszek Możdżer jest niezwykle szczęśliwy, że jego nowa płyta podoba się odbiorcom. Docierają do niego wiadomości, że jego muzyka staje się ważna dla ludzi na całym świecie, że stworzył nowatorską konstrukcję, która oddziałuje na innych.

Leszek Możdżer o odczuwaniu muzyki poprzez duszę i umysł

Leszek Możdżer w dalszej rozmowie z Olivierem Janiakiem niezwykle ciekawie opowiadał o zmienności muzyki i o tym, że za każdym razem artysta czuje ją inaczej, stąd zmienia się brzmienie wykonywanego utworu.

"Z wnętrza płyną sygnały, które ja interpretuję w jakiś tam sposób i wtedy muzyka zaczyna się spod palców wydobywać i patrzy na to, co się dzieje i to, co się dzieje, zaczyna mnie prowadzić. My z Adamem za każdym razem gramy inaczej i to jest po prostu rękodzieło, czyli każde pojedyncze podejście do tematu powoduje, że forma jest trochę inna, trochę inny jest kształt, inna jest długość, inna jest szerokość, inna jest głębokość. Za każdym razem nam to wychodzi trochę inaczej, mimo tego, że można by powiedzieć, że to jest to samo, ale to jest tylko do siebie podobne" — wyjaśnił kompozytor.

Panowie porozmawiali również o właściwościach jazzu. Leszek Możdżer uważa ten gatunek muzyczny za pewnego rodzaju język, którego trzeba się nauczyć, aby go lepiej rozumieć i móc tworzyć, ale również delektować się dźwiękami.

"Generalnie jazz jest pewnego rodzaju językiem, więc wiadomo, że żeby go rozumieć coraz lepiej i rozumieć jakby poezję jazzu, czyli te coraz bardziej wyrafinowane struktury, to trzeba najpierw poznać elementarz, jakie są słowa, jakie są litery" - stwierdził.

A jak umysł człowieka odbiera muzykę popularną?

Muzyka to jest matematyka. Tutaj jest bardzo dużo wykonanych przeróżnych działań. [...] Muzyka tak zwana popowa, popularna, ona operuje pewnymi stałymi schematami, które się powtarzają, czyli po jakimś czasie, znamy to, co słuchamy, czyli to lubimy. [...] Natomiast w jazzie wszystko się nieustannie zmienia, jak w kalejdoskopie i cały czas trzeba liczyć od nowa, więc dlatego słuchanie jazzu może być męczące dla kogoś, kto nie jest wprawiony
- wyjaśnił pianista.

Co muzyka daje Leszkowi Możdżerowi?

Artysta nazwał swoją pracę misją. Czym jeszcze jest dla niego muzyka?

"Muzyka jest przede wszystkim przestrzenią schronienia, to znaczy jest to świat, na który sam mogę mieć stuprocentowy wpływ. Nie mam wpływu na świat, który mnie otacza, żyję w takim systemie, w jakim żyję, mam takich wokół siebie ludzi, jakich mam, każdy ma swoje plusy i minusy. Ale kiedy siadam do instrumentu, to mogę uczestniczyć w procesie, na który mam wpływ, czyli samodoskonalenie, walka z własnymi słabościami, wydawanie tych dźwięków z instrumentu, to jest coś, co mogę na bieżąco kreować, coś, w czym mogę uczestniczyć i to jest coś, o czym sam decyduję w stu procentach. Więc jest to mój świat, jest to świat, którego nikt mi nie może zabrać i jest to świat, w którym mogę tworzyć harmonię i piękno tylko dla siebie i tylko po to, żeby poczuć się lepiej, tylko po to, żeby poczuć się zdrowiej, pełniej. Muzyka mnie po prostu uzdrawia" - wyznał.

Leszek Możdżer przyznał, że zdarzają się takie dni, w których nie dotyka instrumentów. Jednak zauważa, że wtedy dzieje się z nim coś niepokojącego...

"Oczywiście, zdarza mi się, ale jeżeli parę dni nie pogram, no to niestety czuję od razu, że moje ciało zaczyna być nieudolne i wyobraźnia już przestaje dowodzić. Czyli cały czas trening. No i manualny, no bo to jednak są stawy. Młodsi się nie robimy. Z wiekiem też trzeba wszystko uruchamiać. Chociaż bardzo dużo można też zrobić w wyobraźni, bo tu mówimy o panowaniu ciała fizycznego, które po prostu musi wykonać te gesty. Bardzo dużo rzeczy trzeba zautomatyzować. Ćwiczenie generalnie polega na tym, że powtarzasz daną czynność tyle razy, dopóki nie osiągniesz w niej doskonałości. Czyli łatwości jej wykonywania. I jeżeli mówimy o mistrzostwie, to mistrzem jest ktoś, kto wykonuje trudne rzeczy, sprawiając wrażenie, że jest to łatwe. I to wymaga wielu dziesiątek godzin wykonywania danej czynności za każdym razem, czyli każdą figurę, zwłaszcza jak się gra muzykę akustyczną, trzeba wyćwiczyć, trzeba powtórzyć wielokrotnie. No pewnie dlatego te lekcje tak wyglądają, że się katuje tych młodych ludzi w szkołach muzycznych ku chwale przyszłości. No i dlatego też wprowadzono ciszę nocną o 22, która ma dosyć duży wpływ na pianistykę polską" - opowiedział Leszek Możdżer.

Leszek Możdżer o nagrodach i geniuszu

Leszek Możdżer urodził się w Gdańsku. Tam też ukończył edukację. Od wielu lat mieszka jednak we Wrocławiu, w którym był związany z Teatrem Capitol. Artysta ma na koncie wiele osiągnięć i nagród. Co one dla niego znaczą?

"Ja tutaj zawsze patrzę podejrzliwie wobec systemowych różnych takich trików, bo jest coś takiego jak zagroda, przegroda, można wygrodzić coś, można odgrodzić kogoś, a jeszcze można kogoś nagrodzić. Czyli to jest nagroda, to jest pewnego rodzaju klosz zakładany od góry, który definiuje cię w ten sposób, żebyś tam za mocno może się nie rozwijał, tylko został na tym poziomie, na którym jesteś. Rzeczywiście jest coś takiego, że uprawianie tego zawodu wiąże się z tym, że stajesz się zakładnikiem samego siebie, swojego wizerunku i też publiczności, która ma oczekiwania, już nie mówiąc o krytykach, to jest osobny temat w ogóle. Na początku na moje koncerty przechodziła kilka osób, potem kilkanaście, kilkadziesiąt, teraz przechodzi kilka tysięcy, ja zdaję sobie sprawę z tego, że ci ludzie mnie obserwują i teraz każdy ruch może być komentowany i też wiąże się z pewnego rodzaju zagrożeniem, że przestanę być rozumiany, więc tak naprawdę im wyżej wchodzisz, tym masz coraz mniej miejsca" - zwierzył się przed kamerą.

Olivier Janiak zapytał swojego rozmówcę, czy ma poczucie, że jest geniuszem. Kompozytor wyjaśnił, czym dla niego jest to pojęcie.

"Czasami jest coś takiego, że wydarza się coś, czego ja bym sam nie zaplanował, nie wymyślił... Czasami, jak z kolegami robimy pewne rzeczy, że one przekraczają nasze pojedyncze umysły, nasze mózgi, zdaję sobie sprawę z tego, że to, co powstaje gdzieś tam, przekracza nasze intelektualne możliwości. Ale też zdaję sobie sprawę z tego, że tworzymy wspólne pole, jestem tylko do niego podłączony, wnoszę do niego swoją pomysłowość, umiejętności i wiedzę, którą nabyłem latami, ale też bardzo dużo rzeczy ściągam z tej przestrzeni. Więc pojęcie geniuszu jest nie do końca jasne. Wydaje mi się, że każdy ma w sobie taki potencjał i gdyby każdy się zastanowił, to na pewno w życiu przejawiał nieraz takie działanie, które miało znamiona geniuszu właśnie" - stwierdził Leszek Możdżer.

Najgorzej to się przyozdobić w swój własny talent i uznać go za swoją własność. Wtedy ten talent zostaje odebrany. Ja jestem tylko powiernikiem pewnych umiejętności. Staram się tego, że tak powiem, nie schrzanić. I tyle. Wiadomo, że i tak to wszystko będę musiał zostawić, ale mam takie poczucie, że gdzieś tam zszedłem jako ta wyższa świadomość, która używa tego ciała fizycznego po to, żeby pracować i harmonizować przestrzeń, bo dobry koncert harmonizuje przestrzeń. Ludzie wychodzą wewnętrznie zharmonizowani, zadowoleni z poczuciem, że bycie człowiekiem niesie ze sobą pewien jednak potencjał kosmicznej godności. I o to w tym wszystkim chodzi. Inna sprawa, że wystarczy znaleźć mandat za wycieraczką i całe moje wielogodzinne wysiłki z harmonizowania ludzi diabli biorą. Ale na chwilę zadziałały i przynajmniej masz taki punkt odniesienia świadomości, że można tak się czuć. I o to w tym wszystkim chodzi
- podsumował.

Leszek Możdżer ma tremę przed występami?

Pianista zdradził, że najbardziej lubi moment, gdy pierwszy raz wchodzi na scenę. Wtedy otrzymuje od publiczności niesamowitą energię.

"Najfajniejsze jest samo wyjście pierwsze, bo ta fala braw tak cię uderza, że od razu cię mobilizuje i kręgosłup się prostuje, dostajesz taką dawkę energii, że od razu wszystko się tak fajnie w człowieku reguluje" - wyznał.

Okazało się, że nawet tak doświadczony muzyk miewa tremę.

"Trema jest potrzebna, zwłaszcza podczas grania muzyki improwizowanej potrzebujesz adrenaliny, testosteronu, kortyzolu, żeby analizować te wszystkie dane, czyli musi wejść mózg na tryb szybszej analizy, no i wtedy trema jest bardzo wskazana, żeby ta cała chemia się wytworzyła, bo potem to wszystko zużywasz na scenie" - wyjaśnił.

Leszek Możdżer uwielbia być na "na muzycznym haju". Uważa, że to zachwyt nad życiem.

"To stany, w których czujesz, że jesteś w takiej nieskończonej harmonii, że wszystko jest możliwe, że po prostu kochasz ten świat i kochasz samego siebie, to jest tak naprawdę normalny stan istnienia, więc powrót później do garderoby i normalne rozmowy, negocjacje, te wszystkie takie patenty, to jest po prostu nie do zniesienia, bardzo trudno się wraca później ze sceny do normalnego życia" - wyznał artysta.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, FacebookuInstagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Autor: Kalina Szymankiewicz

Reporter: Olivier Janiak

Źródło: "Co Za Tydzień"

Źródło zdjęcia głównego: "Co Za Tydzień"

podziel się:

Pozostałe wiadomości