Mandaryna o dzieciach, patchworkowej rodzinie i związku. "Przeżywam drugą młodość" [TYLKO U NAS]

Mandaryna - tak szczerze jeszcze nie było.
Cykl "Bliżej Gwiazd" powraca. Tym razem gościliśmy u Marty "Mandaryny" Wiśniewskiej, która w szczerej rozmowie z Dagmarą Olszewską opowiedziała o swoim małym raju, życiu w patchworkowej rodzinie, kobiecości i samoakceptacji, która w świecie wyidealizowanych mediów społecznościowych nigdy nie była tak trudna. "Chciałabym mieć zawsze 40 lat, bo uważam to za najwspanialszy wiek. Czas leci, lata lecą. Po prostu trzeba siebie polubić" - powiedziała artystka.

Mandaryna o dzieciństwie i wymarzonym miejscu na ziemi

Z Martą Wiśniewską spotkaliśmy się w jednej z podwarszawskich miejscowości. To właśnie tam, w otulinie drzew, śpiewu ptaków i niezliczonych motyli dowiedzieliśmy się więcej o sławnym kontenerze, który niedawno zdominował media społecznościowe. Wraz z partnerem wokalistka zaaranżowała działkę i postawiła swój mobilny raj na ziemi.

- Kocham naturę. Moja babcia mieszkała też gdzieś na wsi, więc całe dzieciństwo spędzałam nad jeziorami. Na co dzień mieszkam pod Warszawą i nie myślałam o tym, żeby mieć jakąś działkę blisko. Ta się stała trochę przypadkiem i jest dla nas takim małym rajem - powiedziała.

Jak więc to się stało, że z kobiety, która na co dzień żyje w blasku fleszy, Mandaryna postanowiła się wyciszyć i przenieść do miejsca pełnego ciszy?

- Poznałam Adriana i jego wspaniałą działkę. Tak naprawdę to on mnie tutaj przyciągnął i się w tym miejscu absolutnie zakochałam. Od razu już wiedziałam, jak to powinno wyglądać i trochę siłą rozpędu... w ogóle nie przypuszczałam, że czas może płynąć trochę inaczej. Kontener [przyp.red] to pomysł Adriana, który postanowił z kontenera morskiego zrobić mały domek. Oczywiście swoje trzy grosze dodałam, może go z czasem trochę rozbudujemy, natomiast jakoś tak nam pasuje do tej działki. Nie chcieliśmy domu, chcieliśmy ten kontener. Zachwyciłam się takim pomysłem. W środku jest jak dom, ma nawet osobną sypialnię i kuchnię i łazienkę, więc wszystko to, co jest potrzebne na działce, to jest.

Artystka w rozmowie z nami mówiła o beztroskich latach dzieciństwa pełnych śmiechu, zabaw na świeżym powietrzu i wolności.

- Często wspominam właśnie jeziora, to jak tata uczył mnie pływać, czy skakać na główkę, to jak łowiłam z nim ryby. Wszyscy spędzaliśmy czas w sumie na świeżym powietrzu. Trzepak był absolutnie centrum wszechświata i wszyscy się tam spotykaliśmy i tylko któraś mama wołała co jakiś czas na obiad. Bardzo miło to wspominam, że nie siedzieliśmy przed komputerami, tylko po prostu braliśmy gumę do skakania, albo skakanki, albo piłkę. Ile z chłopakami zagrałam w piłkę nożną, to niesamowite. Byłam odrobinę chłopczycą. W ogóle miałam bardzo, bardzo krótkie włosy, bo jakoś lubiłam towarzystwo chłopców. Więcej miałam znajomych. Oni ciągle grali w piłkę. Ale oczywiście jak to się mówi, najgorszy na bramkę, więc stałam najczęściej na bramce. 

Marta Wiśniewska o dzieciach i macierzyństwie

Marta Wiśniewska odniosła się też do dziecięcych lat swoich pociech i wychowania.

- Staram się być fajną mamą. Trochę jestem pewnie bardziej kumpelką niż taką mamą, która tylko zakazuje, nakazuje. Nie stawiałam im żadnych zakazów. Powiedziałam, że cały świat należy do nich, muszą z niego korzystać, ale mają własną głowę i muszą wiedzieć, gdzie są granice. I nigdy nie nadwyrężyli mojego zaufania. Są bardzo odpowiedzialni, a teraz kocham ten czas, kiedy oni są dorośli i mają po 20 lat, a ja przeżywam drugą młodość i to jest super. W zasadzie nie miałam problemów wychowawczych, ale też dlatego, że bardzo dużo rozmawiamy i rozmawialiśmy. Nie było tematów tabu i zakazanych. Wszystko w zasadzie o nich wiem, tak mi się wydaje. Pewnie mają tam jakieś swoje tajemnice, ale jeśli chodzi o dorastanie, czy o problemy różnego typu, to raczej byłam na bieżąco i wydaje mi się, że jakoś nam się udało. Xavier jest raczej takim typem, że musi sobie przemyśleć, chwilę pobyć w ciszy i dopiero rozwiązać problem. Natomiast Fabka jest taką osobą w sumie bardzo do mnie podobną, że wszystko od razu mówi to, co myśli. Czasem się nie ugryzie w język, ale oni sami są dość mądrzy, więc tak trochę ich wychowuję, a trochę oni wychowują mnie. 

Często mówi się o tym, że pierwsze związki i miłości dzieci, są szczególnie trudne dla rodziców. Jak z tym tematem uporała się Marta Wiśniewska?

- Jestem taką osobą, która nie wtrąca się w życie innych ludzi, łącznie z moimi dziećmi. Nie zaglądam im do pokoi, nie mówię: to zły wybór, dobry wybór. To i tak z czasem wyjdzie. Oni po prostu mają świadomość tego, że jestem gdzieś z tyłu i że zawsze będę wsparciem i że wzloty i upadki, również te uczuciowe się zdarzają i są częścią naszego życia. Wielokrotnie ze mną rozmawiali. W zasadzie do tej pory tak jest, że Xavier do mnie czasem przychodzi i mówi: mamo nie rozumiem tych kobiet, one są naprawdę dziwne. Obecnie spotyka się z fantastyczną dziewczyną, która też pracuje w naszych szkołach tańca. Jesteśmy taką jedną wielką rodziną i Wercia też jest trochę do mnie podobna, więc mówię mu: Xavier poczekaj, poczekaj.

Wokalistka zdradziła nam też, czy chciałaby zostać babcią.

- No nie, nie moje drogie dzieci. Myślę, że to nie ten czas, nie myślę o tym zupełnie, więc na razie nie. 

W rozmowie poruszyliśmy tematy związków dzieci, rodzin. Pojawił się także wątek tego, że Marta Wiśniewska przeżywa swoją drugą młodość. Artystka wyjaśniła, dlaczego zwlekała z poinformowaniem świata o tym, że jest szczęśliwie zakochana.

- Nie biegam i nie chwalę się. Jeśli była taka okazja i gdzieś pokazaliśmy się razem z Adrianem, to tak. Też nie ukrywam tego, że z nim jestem. Jest nam dobrze razem i lubimy razem spędzać czas i wychodzić, więc jeśli gdzieś ktoś nas przyłapał i zrobił nam zdjęcie, to po prostu pokazaliśmy się światu i tyle. 

W mediach mówi się, że Mandaryna, Ania Świątczak, Michał Wiśniewski i dzieci z ich związków to jedna wielka patchworkowa rodzina. Jak wygląda to naprawdę?

- Siekiery wiszą w powietrzu. Żartuję oczywiście. Jakoś wypracowaliśmy sobie system komunikacji. Ani córka tańczyła u nas w szkołach, fajnie sobie dawała radę. Nagrałam za Anią piosenkę, więc akurat jeśli chodzi o nią, to naprawdę się lubimy. Mamy podobne poczucie humoru i to jest dość przyjemne. Gdzieś tam miałyśmy wspólnego męża, więc to jest dość zabawne. Dogadujemy się, wszyscy razem się dogadujemy. Nie rzucamy się sobie na szyję i nie jesteśmy w jakiejś ogromnej przyjaźni, nie spędzamy razem każdego wolnego dnia, ale jeśli trzeba o czymś podyskutować czy się spotkać, to jesteśmy bardzo otwarci. 

Marcie Wiśniewskiej i Annie Świątczak często w mediach próbowano przypisać rywalizację, niechęć. Panie szybko udowodniły jednak, że to jedynie nieprawdziwe pogłoski.

- Nie jesteśmy jakimiś takimi typowymi przyjaciółkami, natomiast jak gdzieś tam spotykałyśmy się pod moją szkołą tańca, bo Vivcia tańczyła, moje dzieci też, więc jak takie typowe mamy: kaweczka i plotki. Z tych plotek zrodziła się jakaś taka znajomość bliższa. 

Jak wyglądała relacja dzieci Marty Wiśniewskiej i Anny Świątczak? Okazuje się, że nie zawsze było kolorowo.

- Myślę, że jak oni byli mali, to była tam pewna rywalizacja. W sumie do tej pory jest. Natomiast oni się bardzo lubią i to nie jest tylko tak na pokaz, naprawdę się spotykają. Ostatnio też Eti gdzieś tam z Fabką były, nawet była u nas w domu. Muszę powiedzieć, że oni się naprawdę lubią. No i spotykają się u taty, więc to jest ok. [...] Jestem z tego bardzo dumna, że tak się udało i że te moje dzieci są takie mądre życiowo i nie są zawistne i raczej są takimi ludźmi bardzo otwartymi. Jestem z tego bardzo dumna. 

Mandaryna o relacji z Michałem Wiśniewskim

Marta Wiśniewska nie stroniła też od pytań dotyczących Michała Wiśniewskiego i jego obecnej ukochanej - Poli. Panie miały okazję się poznać?

-  Poznałyśmy się i znamy się, natomiast jakoś tak się nie widujemy. Tak jak mówiłam: jesteśmy znajomymi, natomiast nie przyjaźnimy się tak, że jeździmy do siebie na kawkę. Natomiast jak tam gdzieś się nasze drogi przecinają, to jest bardzo miło. Nie miałam też okazji poznać najmłodszego synka Michała [przyp.red]. Znam jednego synka przed najmłodszym, ale tego najmłodszego jeszcze nie. 

Mandaryna w rozmowie z Dagmarą Olszewską jednoznacznie zaznaczyła też, jak obecnie ocenia swoje życie.

- Jestem szczęśliwa. Lubię swoje życie, kocham swoje dzieci, jest mi dobrze tu, gdzie jestem. Już nie pędzę, tak jak pędziłam. Raz sobie troszkę podbiegnę, raz troszkę zwolnię. W sumie robię w życiu to, co lubię i mam szkoły tańca, więc je prowadzę. Taniec jest po prostu moim całym światem i cieszę się, że też moje dzieci na tyle są już dorosłe, że mogą ze mną prowadzić te szkoły. Gram koncerty, uwielbiam ludzi, uwielbiam ich energię, po prostu wspaniale się na nich bawimy. Mam miejsce, w którym odpoczywam, mam partnera, który jest mi bardzo bliski, więc tak, jestem chyba szczęśliwa. 

Gdyby była jedna rada, której Marta Wiśniewska mogłaby udzielić samej sobie, sprzed lat...

- Gdybym zaczęła sobie udzielać rad, to pewnie nie zrobiłabym wielu rzeczy, które zrobiłam. Te dwadzieścia parę lat temu towarzyszyła mi na pewno większa naiwność. Wydawało mi się, że skoro jestem szczęśliwa i nikomu nie robię krzywdy i spełniam się zawodowo i robię to, co kocham, to wszystkich innych też to będzie cieszyć.  No a tak nie jest, więc to mnie trochę zawiodło, że jednak są ludzie, którzy gdzieś czyhają na to, żeby ci się noga podwinęła i wtedy świętują. Nie rozumiem tego, nie tylko w show-biznesie. Nie rozumiem tego też życiowo, nie zgadzam się z czymś takim i to jest mi dalekie. Może po tych dwudziestu paru latach jestem trochę bardziej ostrożna i trochę lepiej dobieram sobie współpracowników. 

Jak po latach Marta Wiśniewska wspomina sławny program "Jestem, jaki jestem"?

- To taki wesoły happening i tam było mnóstwo zadziwiających rzeczy. Dla nas też takich, które wydarzyły się... Pierwszy raz mieliśmy do czynienia z tym, że byliśmy cały czas obserwowani. W stu procentach był to nasz pomysł. Było zabawnie, teraz patrzę na to, że to w sumie było miłe doświadczenie.

Żyjemy w świecie, w którym każda zmarszczka, każdy dodatkowy kilogram i zmiana są wytykane i mogą być komentowane w sieci. Jak w czasach sztucznie kreowanych idealnych ludzi odnajduje się wokalistka?

-  Nie nadużywam filtrów, ale może też dlatego, że po prostu nie umiem ich robić, jestem w tym dość słaba, natomiast uważam, że taka medycyna estetyczna jest dla każdego i można z niej korzystać. Wydaje mi się, że akurat jeśli chodzi o mnie to dość mocno z umiarem. Lubię swoje zmarszczki, bo to świadczy o tym, że przeczytałam w życiu trochę książek albo że się dużo śmiałam. Lubię je, nie prasuję ich namiętnie. Czasu człowiek nie zatrzyma, choć bardzo by chciał. Chciałabym mieć zawsze 40 lat, bo uważam to za najwspanialszy wiek. Czas leci, lata lecą. Po prostu trzeba siebie polubić, bo największymi krytykami dla siebie jesteśmy sami my i najwięcej sobie dokładamy. 

#BLIŻEJ GWIAZD to cykl poświęcony tym, których znamy z pierwszych stron gazet, ekranów kin i telewizorów. Jak wygląda ich życie od kuchni? Najlepiej dowiedzieć się tego odwiedzając gwiazdy w ich domach! W cyklu "Bliżej gwiazd" Dagmara Olszewska otwiera nam drzwi do świata, który na co dzień jest pilnie strzeżony przed mediami. W domowym zaciszu, znane i lubiane przez Was gwiazdy opowiadają o swoim prywatnym życiu, miłości, o wzlotach, a czasami upadkach ich kariery. 

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale nadal trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.

Autor: Dagmara Olszewska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości