Marcin Maciejczak o nowej muzyce, hejcie i atakach fanów Janna. "Trudno się w tym odnaleźć"

Marcin Maciejczak
Marcin Maciejczak
Źródło: MWMEDIA
Marcin Maciejczak zdobył serca publiczności w młodym wieku, zwyciężając w znanym programie talent show. Wcześniej wystąpił w "Mam Talent!". W szczerej rozmowie z Norbertem Żyłą z cozatydzien.tvn.pl opowiedział o swoim najnowszym singlu "Pillow Book (coś nie o mnie)", planach na przyszłość oraz jak naraził się fanom Janna po wsparciu Blanki. Artysta zdradził także, w jaki sposób radzi sobie z trudnościami, które niesie za sobą popularność.

Marcin Maciejczak to utalentowany polski wokalista. Jego debiutancki singiel "Jak gdyby nic" zdobył status platynowej płyty. Wokalista zyskał uznanie zarówno publiczności, jak i krytyków muzycznych za dojrzałość i wyjątkową wrażliwość, którą potwierdził swoim debiutanckim albumem "Tamte dni".

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

Warner Bros pochodzą z Polski. Dziś wytwórnia świętuje 100-lecie

Marcin Maciejczak o nowej muzyce i atakach fanów Janna

Norbert Żyła, cozatydzien.tvn.pl: Marcinie, twoja nowa piosenka "Pillow Book (coś nie o mnie)" zaskakuje klubowym brzmieniem. Skąd pomysł na to, aby zaprezentować publiczności taką swoją muzyczną odsłonę?

Marcin Maciejczak: Ja mam chyba bardzo dużo odsłon. Oczywiście trzymam się w ryzach, żeby dawać moim słuchaczom jednak jakiś spójny przekaz i jakiś konkretny muzyczny obraz. Ostatnia EP-ka "hypno" była nieco mroczna, ale jednak mocno elektroniczna. Można powiedzieć, że klubowa... Chociaż zależy, do jakich klubów się chodzi (śmiech). "Pillow Book" rzeczywiście jest mocno klubowe i sądząc po liczbie odsłon teledysków (opublikowaliśmy dwie wersje, dzienną i nocną) taki kierunek mojej twórczości podoba się odbiorcom. Pracuję nad nowymi piosenkami w podobnym stylu.

Przejdźmy teraz do warstwy tekstowej. Czy jest to piosenka opowiadająca o miłości? Co chcesz przez nią przekazać?

Tekst utworu nawiązuje do filmu Petera Greenaway'a pod tym samym tytułem. W filmie japońska modelka szuka kogoś, kto okaże się równocześnie idealnym kochankiem i kaligrafem. Mówi mężczyznom, żeby pisali po jej ciele. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem dlaczego. Być może dlatego, że reżyser odnalazł i wskazał nam miejsce, w którym sztuka łączy się z namiętnością. Bardzo chciałem wykorzystać ten motyw w mojej piosence, ale też jakoś go zinterpretować. Mamy tekst "Napisz na mnie coś nie o mnie..." To jest o osobie, która tak bardzo nie lubi siebie, że szuka relacji z kimś, kto naznaczy sobą jej istnienie i ją w jakiś sposób zdominuje. Wiesz, o co chodzi. To trochę piękne i bardzo smutne. Ale jednak piękne.

Zdecydowałeś się na zgłoszenie nowego utworu do konkursu Eurowizji. Dlaczego uważasz, że ma szansę się wyróżnić na tle innych zgłoszonych propozycji?

Wyraziłem chęć udziału w konkursie Eurowizji, ale eliminacje jeszcze się nie rozpoczęły. W tym momencie nie wiadomo nawet jeszcze czy jakiekolwiek eliminacje w ogóle będą, a tym bardziej jak będą wyglądały. Od roku pracuję nad kilkoma utworami, z których "Pillow Book" wcale nie jest propozycją najmocniejszą. Myślę o czymś bardziej... hmm... spektakularnym…

W poprzednim roku podczas preeliminacji wystąpił Jann, do którego wielokrotnie byłeś porównywany. Jak reagujesz na te komentarze?

Spotkałem się raczej z tym że Jann jest porównywany do mnie i szczerze mówią,c nie mam do tego jakiegoś szczególnego stosunku. Po prostu w świadomości szerokiego grona odbiorców zaistniałem o wiele wcześniej i jakiejś grupie ludzi Jann się po prostu ze mną skojarzył. 

Natomiast rzeczą, która była bardzo nieprzyjemna, były ataki fanów Janna na mnie, że to rzekomo ja jestem w czymś do niego podobny. Później wsparłem Blankę w tym trudnym dla niej eurowizyjnym czasie i to wywołało falę hejtu na mnie ze strony fanów Janna. Kiedy później zmieniłem kolor włosów na blond Jann poszedł w moje ślady i... także zmienił kolor włosów na blond. A to spowodowało kolejne ataki na mnie. Trochę trudno się w tym odnaleźć. Na szczęście mam wspaniałych fanów, którzy przy każdej internetowej burzy starają się odeprzeć ataki i powstrzymać falę absurdu.

Cały teledysk znajdziecie pod TYM linkiem.

Marcin Maciejczak o sukcesie w młodym wieku

Zostałeś wrzucony na głębokie wody rynku muzycznego w bardzo młodym wieku. Od kiedy wiedziałeś, że chcesz związać swoje życie z muzyką?

Śpiewam odkąd pamiętam — nagrywanie piosenek, teledysków i praca z muzyką sprawia mi ogromną frajdę! Jestem bardzo nakręcony na muzykę, a jej tworzenie to jedna z moich pasji, przy której nie czuje zmęczenia. Uwielbiam współtworzyć muzykę, siedzieć do późnych godzin w studiu i rzeźbić z producentem numery. Uwielbiam obserwować proces ewolucji każdego utworu do finalnej wersji. A odpowiadając na pytanie — nie przypominam sobie chwili, w której powiedziałem sobie, że chce związać moje życie z muzyką. Po prostu od dziecka to wiedziałem.

Wziąłeś udział w programie "Mam Talent!", a swoim wykonaniem piosenki Zbigniewa Wodeckiego "Zacznij od Bacha" wzruszyłeś Agnieszkę Chylińską do łez. Jak wspominasz tamten czas?

Nie pamiętam za bardzo tego czasu, lecz myślę, że ten występ i pojawienie się w programie w jakiś sposób przygotowało mnie do wystąpienia później już świadomie i z pełnym przygotowaniem w programie "The Voice Kids", a sam udział w "Mam Talent!" był jakąś chyba nie do końca świadomą telewizyjną przygodą. Miałem 11 lat i bardzo chciałem wystąpić w telewizji, a rodzice zgodzili się na to i zgłosili mnie do programu. Choć może się wydawać, że dziecko śpiewające piosenkę Zbigniewa Wodeckiego to nieco tani telewizyjny zabieg, aby wzruszyć starszą publiczność — to w moim przypadku było ta szczera miłość do starych piosenek. Jako małe dziecko całe dnie śpiewałem Annę German.

Jak zmieniło się twoje życie po wygraniu znanego programu muzycznego?

Tak jak życie wszystkich na świecie w tamtym czasie. Zostałem zamknięty w domu z powodu pandemii. Dlatego moja kariera po programie potoczyła się zupełnie inaczej niż Roxie Węgiel czy mojej ukochanej Sary James. Ale dzięki temu miałem czas, żeby ochłonąć, dojrzeć i świadomie zdecydować jaką muzykę i z kim chcę tworzyć. Myślę, że tworzenie w szale popularności może zagubić. Dlatego z perspektywy czasu bardzo doceniam to, co się wydarzyło. A wydarzyło się bardzo dużo. Myślę, że najlepszą nagrodą w programie jest możliwość tworzenia i dzielenia się swoją twórczością z innymi. To jest spełnienie moich marzeń. Niezmiernie cieszę się, że dostałem taką szansę i trafiłem na super ludzi, bez których to wszystko mogłoby się rozpaść w sekundę. Nie jestem zmęczony moim obecnie intensywnym trybem życia. Wręcz przeciwnie — lubię łączyć studio, Warszawę, ze szkołą i domem.

W jaki sposób zareagowali na twoją wygraną i idącą za nią rozpoznawalność twoi rówieśnicy?

Kiedy wygrałem program, chodziłem do ostatniej klasy w szkole podstawowej. To byli ludzie, których znałem od 9 lat — licząc zerówkę. Znaliśmy się wszyscy na wylot i cała moja klasa cieszyła się moim sukcesem. Wszyscy byli ze mnie bardzo dumni i było to bardzo przyjemne uczucie. Jednak zaraz potem poszedłem do liceum, do miasta, do nowego środowiska i byłem tym faktem bardzo zestresowany. Nie spodziewałem się, że to będzie dla mnie takie trudne, że będę się tak bardzo przejmował opinią osób, które widzę po raz pierwszy w życiu. Nie było łatwo.

Czy w związku z popularnością w tak młodym wieku pojawiły się jakieś trudności?

Oczywiście, jest to nieuniknione. Pojawiło się wiele nowych znajomości, z osobami, które chciały czerpać korzyści ze znajomości ze mną, pokazywać się w moim towarzystwie. Chcieli, żebym oznaczał ich na Instagramie... Oczywiście czas te znajomości weryfikował i to do niemal zera. Dzisiaj przyjaźnię się, czy może raczej koleguję tylko z kilkoma osobami. Dzięki wczesnej popularności szybko nauczyłem się rozpoznawać prawdziwe intencje ludzi. Kosztowało mnie to wiele łez i rozczarowań. Ale myślę, że to i tak tanio biorąc pod uwagę jak cenna jest to umiejętność.

Marcin Maciejczak swoim w "Mam Talent!" występem wzruszył Agnieszkę Chylińską do łez
Marcin Maciejczak swoim w "Mam Talent!" występem wzruszył Agnieszkę Chylińską do łez
Źródło: Player.pl

Marcin Maciejczak o swoim stylu

Nie boisz się pokazywać swojego oryginalnego stylu. Poprzez niego wyrażasz siebie?

Nie boję się pokazywać swojego stylu, jest to część mnie. Nie wyobrażam sobie siebie bez biżuterii i zaplanowanego out-fitu dzień wcześniej. Jestem osobą, która przykuwa do tego ogromną wagę. Uwielbiam śledzić trendy modowe czy wybiegi największych domów mody, lubię śledzić styl gwiazd czy modeli. Myślę, że dobrze bym się sprawdził w roli stylisty. Może to dobry plan B na życie. Od dziecka lubię się wyróżniać, lubię przełamywać stereotypy i pokazywać, że ubrania nie mają płci. W tekście jednej z piosenek, nad którymi obecnie pracuję, mam wers: "odbieram nagrody w body".

Jak rodzina i bliscy reagują na twój styl?

Normalnie. Są przyzwyczajeni do moich ciągłych poszukiwań i eksperymentów. Zresztą nie sądzę, żeby mój codzienny styl był czymś nadzwyczajnym. Za to uwielbiam na scenie i na "większych wyjściach" poeksperymentować. Nie wstydzę się ubrać w transparentne ciuchy czy pokazać nagi brzuch. Uwielbiam szukać inspiracji i kupować ubrania w second-handach, a potem je przerabiać. Moda tak jak wspomniałem, jest częścią mnie. 

Czy planujesz wydanie drugiej płyty? Utwór "Pillow Book (coś nie o mnie)" się na niej znajdzie?

Na razie planuję EP-kę, na której oczywiście będzie "Pillow Book".

Jakie masz plany na przyszłość?

To bardzo trudne pytanie. Nie wiem, co wydarzy się jutro, jednak mam pewne określone cele, do których dążę. Teraz chcę się skupić na szkole i napisaniu matury. Chcę iść na studia. Chcę zrobić prawo jazdy. A jeśli w tym samym czasie miałaby jeszcze ruszyć cała eurowizyjna machina to... trzymajcie za mnie kciuki.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas również znaleźć na  TikToku, Facebooku oraz Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

Czytaj więcej:

Autor: Norbert Żyła

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości