Walka o spadek Niny Andrycz trwała trzy lata. Dopiero teraz wiadomo, co blokowało wypłatę pieniędzy

Nina Andrycz
Nina Andrycz
Źródło: MWMEDIA
Nina Andrycz zmarła w styczniu 2024 roku, a cały swój majątek zapisała w testamencie Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Bank, w którym miała ulokowane oszczędności, nie chciał wypłacić jednak pieniędzy. Sprawa została nagłośniona w mediach i po pewnym czasie udało się spełnić ostatnią wolę aktorki.

Nina Andrycz zmarła 31 stycznia 2014 roku w wieku 101 lat. Słynna aktorka całe swoje życie poświęciła sztuce i działalności charytatywnej. Gwiazda, chociaż kilka razy była zakochana, nigdy nie zdecydowała się na to, by zostać matką. Cały swój majątek przepisała więc w testamencie Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

Dalsza część artykułu poniżej materiału wideo.

Polscy artyści, dziennikarze i sportowcy, którzy zmarli w 2023 roku
Źródło: cozatydzień

Nina Andrycz zapisała swój majątek Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy

Nina Andrycz zgromadziła oszczędności w kwocie 85 tysięcy złotych i stwierdziła, że zapisze je w testamencie Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Ostatnia wola aktorki długo jednak nie mogła zostać spełniona. Dopiero niedawno opiekunka artystki zdradziła, dlaczego bank zwlekał kilka lat z wypłatą pieniędzy.

Liliana Śnieg-Czaplewska wyjaśniła, że jeden z pracowników banku tuż przez 100. urodzinami Niny Andrycz namówił ją na przelanie oszczędności na fundusz emerytalny. Nie był to bezcelowy zabieg. Po śmierci aktorki bank bowiem zaznaczał, że żadna z istniejących fundacji w świetle prawa nie może odziedziczyć pieniędzy z funduszu emerytalnego.

"Zgodnie z testamentem te środki mogła pobrać jedynie osoba, która odziedziczyła majątek ruchomy po aktorce. Jednak pani Liliana Śnieg-Czaplewska, która opiekowała się Niną Andrycz przed śmiercią, zrzekła się pieniędzy, przez co powstał spory kłopot" - wyjaśniał na łamach "Faktu" rzecznik prasowy WOŚP, Krzysztof Dobies.

Pieniądze z testamentu Niny Andrycz po latach w końcu trafiły do WOŚP

Liliana Śnieg-Czaplewska, otrzymując bowiem pieniądze od swojej pracodawczyni, musiałaby zapłacić bardzo duży podatek od spadku. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, jako fundacja, nie miała takiego obowiązku. W sprawę spadku Niny Andrycz w końcu zostali zaangażowani prawnicy i media. Spór z bankiem trwał ostatecznie aż trzy lata.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ostatecznie wywalczyła prawa do spadku. To jednak nie wszystko. Fundacja oprócz pieniędzy aktorki, otrzymała także dodatkowe 100 tysięcy zadośćuczynienia od banku. Pełna kwota 221 tysięcy złotych została przekazana na zakup specjalistycznego sprzętu dla warszawskiego szpitala im. prof. Orłowskiego. To właśnie w tej placówce zmarła Nina Andrycz.

Wielka gwiazda polskiego kina nigdy nie żałowała, że nie doczekała się dzieci, a tym samym spadkobierców majątku. Zawsze powtarzała, że była stworzona do tego, by spełniać się jedynie jako artystka.

Scena to moja wielka i, na szczęście, odwzajemniona miłość. Żyję, by grać. Inne kobiety rodzą dzieci, ja rodzę role
- napisała Nina Andrycz na kartach autobiografii "Patrzę i wspominam".

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas również znaleźć na TikToku, Facebooku oraz Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas. 

Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości