Dorota Szelągowska gorzko o wierze. Nie przebierała w słowach

Dorota Szelągowska
Dorota Szelągowska
Źródło: MWMEDIA
Dorota Szelągowska podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat wiary w Boga w najnowszym felietonie. Wyznała, że kiedyś jako katoliczka czuła się bezpiecznie, jednak jej podejście do religii z biegiem czasu się zmieniało. Opowiedziała o trudnych doświadczeniach, w tym o chorobie nowotworowej matki, które skłoniły ją do kwestionowania sensu istnienia Boga. Jej słowa wywołały szeroką dyskusję w mediach społecznościowych.

Dorota Szelągowska to bez wątpienia jedna z najbardziej znanych i lubianych polskich dekoratorek wnętrz. Jej programy o metamorfozach domów i mieszkań z każdym odcinkiem gromadzą przed telewizorami miliony widzów. Gwiazda HGTV chętnie też dzieli się swoją codziennością w mediach społecznościowych.

Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:

25112023_MAMTALENT_SZELAGOWSKA_NASTOLATKA
Dorota Szelągowska wspomniała swoje nastoletnie lata. "Wydawało mi się, że jestem pępkiem świata"
Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Dorota Szelągowska gorzko o wierze w Boga

Dorota Szelągowska napisała niedawno felieton dla "Wysokich obcasów" w którym poruszyła temat wiary w Boga. Sporą jego część poświęciła na opisywaniu tego, co dla niej frustrujące i niezrozumiałe. Gwiazda przyznała, że obecnie nie potrafi znaleźć odpowiedzi na wiele fundamentalnych pytań dotyczących wiary, co prowadzi ją do poczucia obłędu. Wyraziła również swoje rozczarowanie instytucją Kościoła, zaznaczając, że jej osobiste doświadczenia z duchownymi i religijnymi rytuałami często przynosiły więcej pytań niż odpowiedzi.

"Ze wszystkich rzeczy, jakie przychodzą mi do głowy, to chyba właśnie myślenie o Bogu – czyli początku i sensie, jest najbardziej "obłędogenne" [...] Czasami zazdroszczę sobie samej, gdy byłam katoliczką i świat był cudownie prosty. Nie podważałam, przyjmowałam, wierzyłam. Nie z głupoty, ale z wyboru. To było bardzo bezpieczne i dobre. A potem przestałam, no i się zaczęło. [...] Czy ktoś wymyślił kiedyś, jaką podążam drogą i co mi się przydarzy? A jeśli tak, to kto? Bóg czy może ja sama, wybierając kolejną postać do inkarnacji, zdecydowałam, że muszę przeżyć to, co przeżywam, i dać radę [...] A jeśli to Bóg, to co miał na myśli, jeśli w swoim planie, poza stworzeniem świata i wysłaniem swojego syna na śmierć, umieścił jeszcze raka dla mojej mamy? Dwa razy" - pisała.

To jednak nie koniec.

"No bo tak na zdrowy rozum, gdybyście odrzucili wszystko, w czym zostaliście wychowani, i usłyszeli opowieść o, nazwijmy go, władcy. Więc jest władca, którego lud bardzo rozczarował. Mieszkańcy zachowywali się źle, nie stosowali do zasad, byli po prostu okropni. Ale ten władca był dobry i bardzo chciał wybaczyć, więc wydał ludowi swojego syna, po to, żeby ci go zabili, a potem go wskrzesił, bo miał magiczną moc, i wtedy już mógł wybaczyć, co też niezwłocznie uczynił. Zrozumieliście? Coś jest niejasne? A i nie zapominajmy, że wcześniej ten sam władca wystawiał na próby wybranych mieszkańców, każąc im zabijać tych, których najbardziej kochali, żeby udowodnili swoje przywiązanie i nadrzędność króla. Dziś zapewne władcę ścigałby trybunał w Hadze, ale jako że to było bardzo dawno temu, to jego losy potoczyły się trochę inaczej. [...] 4 proc. Polaków uważa, że ziemia jest płaska. I tu pojawia się moje pytanie – dlaczego śmiejemy się z nich, a nie z tamtych? [...] Rozumiem, że są badania i dowody na to, jak wygląda ziemia, ale takie same dowody są na to, że człowiek, jak umrze, to nie żyje, a nie zmartwychwstaje i udaje się w miasto. I jak tu nie dostać obłędu? PS: chwilowo nie jestem płaskoziemcą ani katoliczką, choć w Boga wierzę. Szukam, poznaję, doświadczam i kompletnie nic nie rozumiem. Ale może to i dobrze" - napisała.

Zgadzacie się z jej opinią?

Dorota Szelągowska o kościelnym unieważnieniu małżeństwa

Dorota Szelągowska przyznała, że od dłuższego czasu bacznie przyglądała się wartościom prezentowanym przez Kościół katolicki i poczynaniom duchownych. Jednak to podczas procesu unieważniania małżeństwa z Adamem Sztabą najbardziej odczuła nieprawidłowości i niezgodę z tym, co zastała. 

"Najbardziej to czułam podczas rozwodu kościelnego, który nie jest ani rozwodem, ani unieważnieniem małżeństwa, tylko stwierdzeniem jego nieważności. Tak, jakby nigdy nie zostało zawarte, bo zaistniały przesłanki, które to uniemożliwiają. Cały proces trwał dwa lata, nikt nikomu nie dał łapówki, księża ślęczeli nad aktami dotyczącymi intymnych szczegółów naszego życia, przesłuchiwano świadków, a kościelni prawnicy dostali niezłe wynagrodzenie. A ja czułam niesmak. Taki porządny. I miałam poczucie, że nijak to się ma do tego, co wiedziałam o wierze i sakramentach. No, a potem okazało się, że jesteś jednak wykluczony, jeśli nie zamierzasz brać kolejnego ślubu i nie zamierzasz też żyć w czystości. I w ogóle co znaczy 'czystość'?" - zastanawiała się Dorota Szelągowska.

Dekoratorka odniosła się też do słynnego określenia "wierzący, niepraktykujący" i wyjaśniła, że na ten moment deklaruje się jako wierząca niekatoliczka. 

"Potem pytania już poszły lawinowo i zdałam sobie sprawę, że moje odpowiedzi i odpowiedzi Kościoła są na dwóch biegunach. Wiem, że niektórzy w tych momentach przymykają na to oko i po prostu żyją dalej albo podejmują dyskusję, stają się "wierzącymi niepraktykującymi", ale to jest dla mnie właśnie hipokryzja. Nie ma czegoś takiego. Bycie katolikiem opiera się na praktykowaniu w tym, a nie w innym nurcie. Więc oto jestem. Popierająca in vitro, dostęp do antykoncepcji, wiedzy, opowiadająca się za legalizacją związków jednopłciowych. W imię równości wobec prawa. I szacunku. Niekatoliczka. Wierząca. Na razie nieprzynależąca" - napisała.

Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na InstagramieFacebooku i TikToku. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.

Czytaj też:

podziel się:

Pozostałe wiadomości