Wojciech Błach to polski aktor filmowy i teatralny. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Przez kilka lat pracował w Teatrze Nowym im. K. Dejmka w Łodzi. Współpracuje również z innymi teatrami i stale możemy oglądać go podczas uwielbianych przez widzów spektakli. Prywatnie jest ojcem trzech synów.
Resztę artykułu przeczytasz pod materiałem wideo:
Wojciech Błach o roli w "Na Wspólnej"
Norbert Żyła, cozatydzien.tvn.pl: Czy dostrzega pan jakieś podobieństwo między sobą a Wojciechem Szulcem z "Na Wspólnej"?
Wojciech Błach: (śmiech) Tak, szczególnie kiedy prywatnie siedzę w samochodzie na miejscu pasażera — wydaję komendy i uwagi jak instruktor Szulc.
Jakie było najtrudniejsze wyzwanie, z którym zmierzył się pan na planie produkcji?
Było dużo sytuacji, które były naprawdę wyzwaniem fizycznym, ale też i psychicznym. Jednak te najtrudniejsze chwile to były te, kiedy grałem pomimo kontuzji, grałem na przykład ze złamaną kostką w gipsie, udając, że wszystko jest ok. O! Albo to: grałem scenę oświadczyn, będąc o kulach z pękniętym biodrem. Koledzy z planu kładli mnie na materac, pomagali uklęknąć, odbierali kule i uciekali na bok za kamery, a ja ledwie zipiąc, oświadczyłem się Żanecie.
Czy istnieją momenty lub doświadczenia z pana życia, które bezpośrednio przełożyły się na pana grę aktorską?
Jest ich mnóstwo! Nawet śmiem powiedzieć, że korzystanie ze swojego bogatego wnętrza i z życia wewnętrznego pełnego emocji, wspomnień, traum itd. to kwintesencja tego co robię na scenie, w teatrze i przed kamerą. Korzystam ze swojej pamięci zmysłowej, pamięci mięśniowej, pamięci emocjonalnej itd.
Od lat jest pan także związany z teatrem. Czy jest dla pana duża różnica między grą na scenie a przed kamerami? Który rodzaj pracy pan woli?
Dokładnie od 25 lat gram przed kamerą i 28 lat na scenie i chcę robić i to i to. Jednak nie grając w teatrze, chyba bym się nie najlepiej czuł w serialu, nie wiem, czy w drugą stronę też by to była prawda.
Czy zawsze wiedział pan, co chce robić w życiu?
Tak — wiedziałem i wciąż wiem. Co jakiś czas "zatrzymuję się", żeby namierzyć się, gdzie w tym życiu jestem, żeby wiedzieć, dokąd chcę iść dalej.
Wojciech Błach o życiu prywatnym
Jest pan ojcem trzech synów. Jak udało się panu pogodzić pracę aktora z obowiązkami rodzicielskimi?
Tu bym nie pytał, jak udało mi się pogodzić — bo to czynność niedokonana. Wciąż próbuję to godzić — najstarszy ma 13 lat a najmłodszy 2,5 - czyli jeszcze kawał drogi przede mną. Bez żony nie udałoby się to, co do tej pory się udało. Oby tak dalej.
Czy któryś z synów chciałby pójść w pana ślady? Jak się pan na to zapatruje?
To po części pytanie do synów. Dzieci obserwują rodziców — nie mamy na to wpływu. Problem się zaczyna, jak chcemy mieć wpływ, chcemy kształtować, kontrolować, uspołeczniać. Obserwują nas i nasze życie. Czasem jeżdżą ze mną na spektakle wyjazdowe, czasem przychodzą na plan serialu i widzą, na czym polega zawód aktora i mają już na ten temat swoje wnioski. Myślę, że w tym temacie nie będzie miało żadnego znaczenia, co ja bym chciał — zrobią co oni będą chcieli.
Pana żona również jest aktorką. Czy chciałby pan z nią zagrać w jednej produkcji?
Nie wiem, czy, którąś produkcję na to stać (śmiech).
Praca aktora to często wiele podróży czy zmienne godziny pracy. Jak dostosowuje pan swoje życie zawodowe do prywatnego? Czy aktorom trudniej zadbać o czas dla bliskich?
Tak, to ogromne utrudnienie i wymaga to naprawdę dużej pracy logistycznej. Myśmy się zdecydowali na taką opcję, w której pracuje zawodowo tylko ja, a żona pracuje w domu — tak. Uważam, że to ciężka codzienna praca.
W swoim intensywnym harmonogramie znajduje pan czas na relaks, regenerację? Jeżeli tak, to gdzie znajduje pan odskocznie?
Od maja do października w zasadzie mieszkamy albo w przyczepie nad morzem, albo w "domku holenderskim" na Mazurach.
Wracając do aktorstwa. Które role najbardziej zapisał pan w swojej pamięci? Czy są jakieś, do których chciałby pan wrócić?
Kilka ról teatralnych pamiętam doskonale — na przykład rola w "Wodzireju" w Teatrze IMKA, albo w "Beztlenowcach" w Teatrze Nowym w Łodzi. Chciałbym wrócić może nie do konkretnej roli, ale do tego typu teatru i tego typu widza.
Czy była rola, której pan się obawiał? Jak pan sobie z nią poradził?
Figaro w "Weselu Figara" - nie poradziłem sobie (śmiech), ale podobno ta nieporadność była siłą tej roli — tak mówili — ale tylko ci, którzy mnie bardzo lubili (śmiech).
Czy ma pan jakieś rytuały przed wejściem na scenę lub plan filmowy, które pomagają panu się skupić?
Raczej nie... Może przed premierą unikam ludzi, alienuję się, żeby nie uczestniczyć w ogólnym stresie reszty świata.
Pracował pan zarówno przy komediach, jak i dramatach. Czy jest jakiś gatunek, w którym czuje się pan bardziej komfortowo?
Kiedyś rozumiałem tylko teoretycznie, to że dramat dzielimy na komedię, tragedię i dramat właściwy. Teraz absolutnie uwielbiam kiedy w komedii można naprawdę grać dramatycznie i widzowie spadają z krzeseł, a w sytuacjach mega dramatycznych pojawia się absurd bliski komedii.
Jakie są pana plany na przyszłość, zarówno te zawodowe, jak i prywatne?
Plan mam taki, żeby w zdrowiu fizycznym i psychicznym szczęśliwie żyć.
Norbert Żyła w autorskim cyklu "Kochamy seriale" przeprowadza wywiady z aktorkami i aktorami, którzy wystąpili w kultowych produkcjach. Gwiazdy ulubionych seriali Polaków opowiadają nie tylko o swoim zawodowym doświadczeniu, ale także zdradzają kulisy i anegdoty z planów produkcji, które są nie lada gratką dla niejednego fana.
Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim newsy rozrywkowe, kulturalne i show-biznesowe, ale znaczną częścią naszej codziennej pracy są także cykle i wywiady, które regularnie pojawiają się na stronie. Możecie nas znaleźć również na TikToku, Facebooku i Instagramie. Dziękujemy Wam za wspólnie spędzony czas.
- Justyna Steczkowska zaśpiewała na ślubie fanki. "Obiecałam jej to kilkanaście lat temu"
- Khloé Kardashian w ogniu krytyki. Mówi o wycieńczeniu, pomocy niani i dzieciach
- Ewa Gawryluk wyszła za mąż! Pokazała zdjęcia ze ślubu. Kim jest mąż gwiazdy "Na Wspólnej"?
Autor: Norbert Żyła
Źródło zdjęcia głównego: TVN