Robert Motyka powiedział o wypadku syna. "Bałem się odebrać telefon"

Robert Motyka powiedział o wypadku syna
Robert Motyka powiedział o wypadku syna
Źródło: MWMEDIA
Robert Motyka jest znanym polskim kabareciarzem. Ostatnio w jednym z podcastów opowiedział o tragicznym zdarzeniu, którego doświadczył w 2021 r. Jego syn Wiktor uległ wówczas wypadkowi i zapadł w śpiączkę. Co się wydarzyło?

Robert Motyka dał się poznać szerszej publiczności w kabarecie Paranienormalni wraz z Igorem Kwiatkowskim i Michałem Paszczykiem. Widzowie szybko pokochali ich wysublimowany humor, a panowie z dnia na dzień stali się popularni.

Resztę artykułu przeczytacie pod materiałem wideo:

Nowy sezon “Rzeczy, których nie nauczył mnie ojciec”
Źródło: Dzień Dobry TVN

Robert Motyka naprawił relacje z ojcem

Co ciekawe, Robert Motyka jest również dziennikarzem i to właśnie od tego zaczynał swoją karierę w mediach. Jego audycji mogliśmy słuchać w radiach RMF FM, Złotych Przebojach, a także Blue FM. Prywatnie jest związany z Moniką, z którą doczekał się dwójki dzieci — syna Wiktora i córki Hanny.

Robert Motyka rzadko mówi w mediach o swoim życiu prywatnym, jednak w ubiegłym roku zrobił wyjątek i wziął udział w programie TTV wraz ze swoim ojcem "Czego nie nauczył mnie ojciec". 47-latek po ponad 30 latach wrócił do swojej rodzinnej miejscowości, w której nadal mieszka jego ojciec, żeby nauczyć się od niego tego, czego nie nauczył się wcześniej.

Widzowie mogli oglądać ich perypetie, wspólne przedsięwzięcia, kłótnie, a także chwile radości. Robert Motyka zaraz po ukończeniu szkoły podstawowej wyprowadził się do innego miasta, później, kiedy zmarła jego matka, jego kontakt z ojcem mocno się popsuł, dlatego teraz kabareciarz postanowił to zmienić.

Robert Motyka o wypadku syna

W wieku 25 lat Robert Motyka został ojcem. Na świecie pojawił się jego syn Wiktor. Niestety, w 2021 r. kiedy Wiktor miał 21 lat, uległ poważnemu wypadkowi i zapadł w śpiączkę. O tym opowiedział ostatnio Robert Motyka w podcaście "Wykolejeni Podcast".

"Był taki moment, że w zasadzie zamieszkaliśmy w tym szpitalu razem, w tej jakieś tam poczekalni ktoś tam nam pozwolił być, bo nie mogliśmy w domu przebywać, tylko w tym szpitalu. Boże, żeby on otworzył oczy... Znalazłem tam kaplicę, pomodliłem się, przyszedł do mnie jakiś ksiądz, a strasznie ryczałem. Mówię do Boga 'Panie Boże, błagam cię, ja nie proszę o nic dla siebie, tylko dla tego młodego człowieka' i powiedziałem: 'Panie Boże, jeśli on wyzdrowieje, to ja pobiegnę do Częstochowy podziękować'" - wspominał 47-latek.

Po kilku dniach, kiedy Robert Motyka był na konsultacji w sprawie leczenia jego syna, zadzwonił telefon.

"Po ośmiu dniach jestem u takiego lekarza na drugim końcu miasta i próbuje z nim rozmawiać na temat tego, jak można by było temu Wiktorowi pomóc (...). Pytałem, co moglibyśmy zrobić, żeby go obudzić, albo jak się już obudzi, jaka rehabilitacja. Nagle dzwoni do mnie telefon ze szpitala. Miałem zapisany numer i bardzo się bałem odbierać te telefony, bo takie telefony to są zawsze 'Chcemy panu powiedzieć...' i tu jest jakaś wiadomość" - powiedział.

Na szczęście ta wiadomość okazała się szczęśliwa.

"Rozmawiam z tym lekarzem, z panem Marcinem, odbieram ten telefon i mówię 'Mam ten telefon ze szpitala', a on powiedział, żebym odebrał. Oni mi mówią, że Wiktor się właśnie obudził" - dodał.

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości