Katarzyna Kwiatkowska po szkole teatralnej pracowała jako kelnerka. "Kręgosłup mnie bolał, byłam wyczerpana"

Katarzyna Kwiatkowska na próbie spektaklu
Katarzyna Kwiatkowska
Źródło: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA
Katarzyna Kwiatkowska w najnowszym wywiadzie powiedziała, jak wyglądają realia młodych aktorów po szkole teatralnej. Dodała, że jest to bardzo trudny rynek, czego ona sama doświadczyła. "Po tym, jak to przeszłam, niewiele rzeczy robi już na mnie wrażenie" - mówiła.

Katarzyna Kwiatkowska jest znaną polską aktorką. Popularność zdobyła w programie Szymona Majewskiego, a niedługo później otrzymała główną rolę w filmie reżyserii Marii Sadowskiej. Teraz aktorka ma na koncie wiele ról w filmach, serialach, a także w spektaklach teatralnych. Jak się okazało, Katarzyna Kwiatkowska nie zawsze miała tyle szczęścia.

Katarzyna Kwiatkowska o realiach młodych aktorów

W rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady powiedziała, jak wyglądało jej życie po zakończeniu studiów. Aktorka pracowała jako ilustratorka książek i kelnerka.

"To dziwne uczucie, bo w szkole teatralnej jest się bardzo zajętym człowiekiem. Codziennie wstajesz rano, idziesz na zajęcia, potem na próby i wracasz do domu w środku nocy. Po czterech tak intensywnych latach nagle to się kończy i masz trzy przedstawienia w miesiącu i jeden dzień zdjęciowy na planie jakiegoś serialu, jak było w moim przypadku" - powiedziała.

Dalej dodała:

"W szkole teatralnej miałam miłą fuksówkę, natomiast prawdziwą 'falę' zaliczyłam, gdy skończyłam studia i szukałam pracy. Po tym, jak to przeszłam, niewiele rzeczy robi już na mnie wrażenie" - czytamy.

Zobacz wideo:

Co za Tydzień: Alicja Bachleda Curuś o filmie "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach"

Katarzyna Kwiatkowska pracowała jako kelnerka

Na szczęście małe niepowodzenia nie złamały aktorki. Jak sama zaznaczyła, dzięki wychowaniu rodziców, którzy bardzo ją doceniali, ona sama w siebie wierzyła i nie poddawała się. Kiedy na horyzoncie nie pojawiała się praca w zawodzie, Katarzyna Kwiatkowska podejmowała się innych zajęć.

"Kiedyś w gazecie znalazłam ogłoszenie, że jakaś redakcja szuka ilustratorki do krzyżówek. No, więc przyszłam tam z moimi szkicami. Oni zdziwili się, że mam tak nieprofesjonalnie przygotowane portfolio, ale zamówili u mnie kilka ilustracji. Tylko potwornie mało płacili. Byłam do tego stopnia bezczelna, że poszłam z moimi rysunkami również do 'Przekroju'. Trafiłam tam na kogoś miłego, kto powiedział mi, że moje prace są nawet ciekawe, ale muszę jeszcze trochę poćwiczyć" - opowiedziała.

Aktorka pracowała również jako kelnerka, jednak już w pierwszym dniu trafiła na obsługę wesela. Jak się okazało, impreza była dla niej zbyt dużym wyzwaniem.

"Po 12 godzinach pracy czułam się, jakbym przeszła ekstremalny szlak górski. Nie miałam kondycji, żeby tyle czasu zaiwaniać z tacą. Kręgosłup mnie bolał, byłam wyczerpana. A do tego psychicznie też słabiutko, bo w ciągu dnia przyszło tam wielu moich kolegów. Wszyscy mówili z politowaniem: 'Ojej, nie masz pracy i dorabiasz tutaj? Powodzenia! Może jakoś to będzie'. Wiem, że nikt z nich nie miał złych intencji, ale czułam się totalnie upokorzona" - mówiła aktorka.

Później aktorka przez pewien czas pracowała jako kelnerka w Mediolanie, aż wróciła do Polski i trafiła na casting do programu Szymona Majewskiego.

"Koleżanka powiedziała mi, że szukają osób, które potrafią się wygłupiać i naśladować innych. Idealnie jej do tego pasowałam. Co ciekawe, gdy dowiedziała się o tym moja ówczesna agentka, przyznała, że wiedziała o tym castingu, ale uznała, że to będzie strasznie głupie, więc nawet mi tego nie proponowała. Naprawdę byłam w świetnych rękach. (śmiech) Na miejscu usłyszałam, że jestem ekstra, ale się tym w ogóle nie przejęłam, bo wiele razy już mi tak mówiono, a potem nic z tego nie wynikało. Pamiętam, że za ostatnie pieniądze pojechałam ze znajomymi na Kretę, byłam na cudownej plaży Elafonisi i zadzwonił do mnie ktoś z produkcji. Zaproponowano mi, żebym wcieliła się w Krystynę Jandę. Z jednej strony się ucieszyłam, a z drugiej – byłam trochę rozczarowana. Wtedy szukano też aktorów do odgrywania skeczy. Liczyłam, że do tego mnie wezmą. Bałam się, że Krystyna Janda się na mnie obrazi. Ale byłam pewna, że to jednorazowa akcja, więc się zgodziłam. Wyszłam z założenia, że przynajmniej zarobię parę groszy na przeżycie kolejnego miesiąca. Nie spodziewałam się, że ten program tak bardzo zmieni moje zawodowe życie i otworzy przede mną tyle drzwi" - powiedziała Katarzyna Kwiatkowska.

Zobacz również:

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło: Plejada

Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości